Piotr Pamuła: Podawałem w ciemno

- Musiałem podawać w ciemno, ponieważ wysoki Chińczyk stał naprzeciwko mnie i wszystko zasłaniał - mówi Piotr Pamuła, autor kluczowego podania w towarzyskim pojedynku Polska-Chiny.

W porównaniu z sobotnim spotkaniem Ales Pipan dokonał kilku zmian. Już w pierwszej kwarcie pojawił się na parkiecie 22-letni Piotr Pamuła i debiutujący w kadrze Kamil Łączyński. Postawienie szczególnie na pierwszego z nich okazało się strzałem w dziesiątkę.

Dotychczasowy reprezentant AZS-u Politechniki Warszawskiej był cichym zabójcą. W kluczowych momentach czwartej kwarty odpalił w chiński mur armatę z trzema trójkami. Przyczajony rzucający wymykał się chińskiej defensywie, ustawiał zza linią 6,75 m i w momencie otrzymania piłki, wykonywał wyskok, kierując ułoży nadgarstek w stronę obręczy.

- Taka jest moja rola, aby stać gdzieś za linią i trafiać trójki. To wychodzi mi najlepiej i tego oczekuje szkoleniowiec - mówił po meczu Pamuła. - Nasz zespół był inaczej ustawiony, a ja miałem spędzić więcej minut na parkiecie niż zwykle. Można powiedzieć, że częściowo odpłaciłem się trenerowi za zaufanie.

Pamuła był nad wyraz widoczny, bo nie tylko trafiał, ale wykonał też podanie meczu. Gdy na 2 sekundy przed zakończeniem był remis, a 22-latek wybijał piłkę z autu, wydawało się, że żaden z polskich koszykarzy nie zdoła uwolnić się spod presji rywali. Zasłonę wykorzystał jednak Przemysław Zamojski i podanie Pamuły zamienił na zwycięskie punkty. Jak się później okazało widowiskowa akcja była nieco dziełem przypadku.

- Najpierw to Przemek miał wykonywać to podanie, później wybór padł na mnie. Niezależnie od tego, kto by wybijał, akcję kończyć miał jednak Marcin Gortat, który był najwyższym zawodnikiem na parkiecie - tłumaczył Pamuła. - Musiałem tak naprawdę podawać w ciemno pod kosz, ponieważ wysoki Chińczyk stał naprzeciwko mnie i wszystko zasłaniał.

Reprezentacja Polski przygotowująca się od tygodnia do eliminacji Mistrzostw Europy zakończyła gry kontrolne z uczestnikiem zbliżających się Igrzysk Olimpijskich, bilansem jednej porażki i zwycięstwa. Styl, jaki zaprezentowali podopieczni Alesa Pipana, napawa sporym optymizmem.

- Na pierwsze uderzenie mieliliśmy bardzo mocnego przeciwnika, myślę jednak, że zdaliśmy egzamin Pomimo pierwszej porażki, pozytywnie zakończyliśmy gry kontrolne w Katowicach i dzięki temu na pewno będziemy piąć się do przodu - przyznał Pamuła.

Komentarze (3)
avatar
Jańcio Wodnik
23.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak na razie to w Asseco wszystko jest na gębę. Nic z nikim oprócz Ponitki nie podpisali, Jeklin tylko gada i szczerzy zęby. Jesli tak dalej pójdzie to Jeklin doprowadzi Prokom do takiej sytuac Czytaj całość
kry
23.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
i że GO nie wygarnęli do ZASTALU...... 
luksin
22.07.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no to asseco bedzie mialo z niego duzo pozytku:)