Matt Addison podczas meczów w Toruniu pokazał, że drzemią w nim bardzo duże możliwości. - Cieszę się, że zostałem MVP tego turnieju, to dla mnie dodatkowa motywacja. Graliśmy lepiej niż w Przemyślu bo lepiej się znamy i jako drużyna mamy już więcej doświadczenia. Fajnie, że graliśmy z dobrymi rywalami. Pokazaliśmy, że jesteśmy coraz lepsi jako drużyna. Nasza forma też idzie w górę, czuję to po swojej grze. Przed sezonem granie z mocnymi rywalami to świetna lekcja, można być na nich lepiej przygotowanym w lidze, wiemy też co należy poprawić - przyznaje Addison.
Amerykański rozgrywający nie jest jednak do końca zadowolony ze swojej gry. - Owszem, uznano mnie za najlepszego gracza turnieju, ale bez trenera i kolegów nic bym nie zrobił. Nigdy nie jestem zadowolony ze swojej gry do końca. Trzeba ciągle doskonalić swoją grę. Zdaję sobie sprawę, że w wielu akcjach mogłem zachować się lepiej, teraz najważniejsze by wyciągnąć wnioski. Wcale nie czuję się liderem. Nie boję się podejmować ważnych decyzji podczas gry, ale bycie liderem nie jest dla mnie najważniejsze. Liczą się wygrane, nawet najlepsze statystyki nie są nic warte, gdy przegrywamy. Jestem przecież debiutantem w Europie, ciągle się uczę i chcę być coraz lepszy.
Zawodnik Jeziora Tarnobrzeg wie już także, czego spodziewać się w lidze. - Zarówno Start Gdynia jak i Trefl Sopot to bardzo dobre ekipy. Mają inteligentnych graczy o dużych możliwościach. Ale my nie obawiamy się nikogo, z każdym będziemy walczyć o wygraną. Jesteśmy coraz lepiej zgrani i wszystko jest w naszych rękach, jeśli chcemy coś osiągnąć musimy być jeszcze lepsi. Musimy zostawić za każdym razem serce na parkiecie, i motywować się nawzajem. Mecze wygrywa się obroną i tu musimy poprawić wiele elementów. Mamy wielu graczy którzy świetnie rzucają, to nasz plus, za każdym razem ktoś inny może być liderem - mówi koszykarz Jeziora.
Toruński memoriał był dla podopiecznego Dariusza Szczubiała wyjątkowy nie tylko dlatego, że zagrał bardzo dobre mecze. - W niedzielę miałem urodziny, lepszego prezentu nie mogłem sobie wymarzyć. To pokazuje mi, że ciężka praca się opłaca a w życiu nie ma nic za darmo. To dopiero początek mojej przygody z polską koszykówką, wiele wyzwań jeszcze przede mną. To taka moja cegiełka, którą dałem drużynie. Teraz przed nami turniej w Tarnobrzegu, bardzo się z tego cieszę. Nie będziemy musieli nigdzie podróżować i pokażemy się swoim kibicom. Koszykówka to koszykówka, wszystko może się zdarzyć, musimy do tych meczy podejść poważnie, pokazać jeszcze lepszą grę i sprawić radość kibicom. Musimy pokazać kto rządzi na naszej hali (śmiech) - kończy Matt Addison.