W miniony weekend w Tarnobrzegu rozgrywane były mistrzostwa Podkarpacia. Występujące w PLK miejscowe Jezioro w finale musiało uznać wyższość pierwszoligowego Sokoła Łańcut. Jeziorowcy w niedzielnym spotkaniu byli słabsi od rywala. - Niestety nie zostaliśmy mistrzami Podkarpacia, mimo że zależało nam na tym bardzo. Pozwoliliśmy Sokołowi na zdobycie zbyt wielu punktów. Zdobyli ich sporo z rzutów z dystansu. Do przerwy straciliśmy aż 53 oczka. To bardzo dużo. Później złapali wiatr w żagle i nie dało się ich już zatrzymać - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl skrzydłowy Jeziora Krzysztof Krajniewski.
Zespół z Tarnobrzegu miał spore problemy ze skuteczności w potyczce z Sokołem. Zawodnikom Jeziora nie wychodziły rzuty, szczególnie za trzy punkty. Kulały także rzuty wolne. - Bardzo słabo rzucałem za trzy punkty. Nie trafiłem ani raz na cztery albo pięć prób. Czasem tak jest. Taki jest sport. Raz rzut siedzi, raz nie. Miejmy nadzieję, ze teraz będzie lepiej - kontynuuje były koszykarz Startu Gdynia.
W poprzednim roku na memoriale im. Kazimierza Wacławczyka Sokół również rozprawił się z zespołem z Tarnobrzega. Potem jednak w lidze drużynie szło całkiem nieźle. Jeziorowcy liczą, że tym razem będzie podobnie i niebawem zespół zgra się już na tyle dobrze, że podopieczni Dariusz Szczubiał będą wygrywać w lidze. - Sokół gra długo w pierwszej lidze. To dobry zespół. Co roku plasuje się w pierwszej czwórce. Wiedzieliśmy, że nie będzie to taki łatwy mecz jak poprzednie. Trzeba im było postawić poprzeczkę nieco wyżej. Za kilkanaście dni zaczynamy już sezon. Poznajemy się jeszcze, swoje mocne i słabe strony - dodał Krajniewski.
W poprzednim sezonie ekipa z Tarnobrzega dysponowała wysokim składem. W obecnych rozgrywkach nie będzie już tak dobrze, gdyż poza Dawidem Przybyszewskim brakuje graczy, którzy mieli by grubo ponad dwa metry wzrostu. Zawodnicy Jeziora widzą jednak również i plusy takiego układu. - Nie mamy wysokiego składu. Oprócz Dawida Przybyszewskiego większość wysokich graczy ma około 2 metry wzrostu. Może być to kłopot. Będziemy mieli chyba jednak trochę przewagi szybkości, grania jeden na jeden. Ma to swoje plusy i minusy - stwierdził skrzydłowy Jeziora. Z kolei na niskich pozycjach jest dużo lepiej. - Mamy dużo graczy na pozycjach 1-3. Teoretycznie Xavier Alexander gra na czwórce, ale może występować na pozycji numer dwa. Rotacji będzie sporo - kontynuuje.
Innym problemem może być także krótka ławka. Wygląda na to, że trener Szczubiał w meczach na styku będzie grał ósemką graczy. W przypadku kontuzji jak to często bywa może być spory problem i na parkiecie będą musieli pojawiać się niedoświadczeni juniorzy. - Boimy się kontuzji. Rozwali to nasz cały system, nad którym pracowaliśmy od 20 sierpnia. Na razie kontuzji nie było. Cieszy to bardzo. Mamy w kadrze czterech młodych graczy, którzy będą mieli okazję ogrywać się. Miejmy nadzieję, że będzie dobrze - zakończył Krzysztof Krajniewski.