Mecz o trzecie miejsce, rozgrywany jako przedostatni, był zarazem najbardziej wyrównanym pojedynkiem weekendowego święta koszykówki zorganizowanego przez wrocławski klub.
Od pierwszych minut spotkanie toczyło się kosz za kosz, a obie ekipy nie odpuszczały, z drugiej strony jednak próbując różnych nietypowych manewrów taktycznych oraz ustawień na boisku, sporo było również bronienia strefą.
W czwartej kwarcie rywalizacja zaostrzyła się, a oba zespoły wrzuciły piąty bieg. Na 7 minut przed końcem znakomitą serię miał Maciej Raczyński, który dwa razy z rzędu trafił z dystansu z przeciwstawnych rogów parkietu. Wydawało się, że po tych akcjach Radex pójdzie za ciosem i dowiezie kilkupunktowe prowadzenie do końca.
Wtedy jednak szczecinianie zupełnie stanęli w ataku, nie potrafili wykonać skutecznych akcji przeciwko strefie Stali i sytuacja się odmieniła. AZS był bezradny wobec dobrej egzekucji w ataku, popełnił zbyt wiele przewinień osobistych i ostatecznie to ostrowscy koszykarze odbierali z rąk Macieja Zielińskiego nagrodę za zajęcie trzeciego miejsca.
AZS Radex Szczecin - BM SLAM Stal Ostrów Wielkopolski 71:79 (27:15, 12:16, 16:24, 16:24)
AZS -
Raczyński 22, Linowski 13, Mielczarek 11, Koszuta 11, Majcherek 7, Biela 4, Maksymiuk 2, Pytyś 1
Stal -
Żurawski 24, Dymała 14, Kaczmarzyk 13, Krzycki 11, Olejnik 7, Zębski 4, Dryjański 2, Chmielarz 2, Kałowski 2
Na znacznie lepszym sportowym poziomie stał finał turnieju o Puchar im. Macieja Zielińskiego. Chociaż faworytem byli gospodarze, toruńska drużyna pokazała, że należy się z nią liczyć i w pierwszej połowie grając rozsądny basket, wykorzystując każdą lukę w obronie (a było ich wiele) Śląska Wrocław zdobywała punkty zarówno po penetracjach, jak i z dystansu. Podopieczni Tomasza Jankowskiego mieli natomiast ogromne problemy z faulami (aż troje z nich popełniło trzy przewinienia w pierwszym kwadransie gry), nie kleiły się szybkie kontry i to goście w szatni cieszyli się z z prowadzeniami 44:41, chociaż przegrywali wcześniej aż ośmioma "oczkami".
Być może koszykarze z Wrocławia dostali od trenera burę w przerwie, bo tuż po niej zaczęli grać jak z nut. Kwestia zwycięstwa w spotkaniu dwóch faworytów została rozstrzygnięta dosłownie w mgnieniu oka, w przeciągu trzech-czterech minut.
Śląsk zaczął grać na 100 procent w obronie, wpadły wszystkie trójki, nawet te z 8 metrów, natomiast SIDEn zupełnie stanął w miejscu. W efekcie gospodarze zdobyli od remisu po 46 aż 16 "oczek" z rzędu i było po zawodach. Chociaż torunianie jeszcze dwie minuty przed końcem próbowali krycia na całym boisku, nie sposób było odrobić aż 20 punktów straty.
Królem strzelców został Paweł Kikowski, z kolei na MVP wytypowano Łukasza Diduszko.
Śląsk Wrocław - Polski Cukier SIDE Toruń[b] 88:70 (19:22, 22:22, 29:10, 18:16)
Śląsk - [/b]Kikowski 16, Mroczek-Truskowski 14, Prostak 12, Ochońko 11, Hyży 10 (9 zb.), Hajnsz 9, Diduszko 7, Kulon 5, Sulima 4 (8 zb.), Kulon 0
SIDEn -
Śmigielski 23, Kowalewski 17, Plebanek 11, Kobus 8, Sikora 3, Szymański 3, Żytko 2, Lisewski 2, Pagacz 1, Perka 0, Jarecki 0