Hyży: Nie ma co się oszukiwać, jesteśmy faworytem do awansu do ekstraklasy

Na pięć dni przed rozpoczęciem sezonu rozgrywek I ligi, zespół Śląska Wrocław zaprezentował się wrocławskim dziennikarzom. Nie zabrakło odważnych deklaracji.

Na konferencji pojawili się wszyscy gracze WKS-u, na czele z kapitanem, wybranym podczas specjalnego głosowania na obozie przygotowawczym w Kluczborku, Adrianem Mroczkiem-Truskowskim.

- Gdy tu przychodziłem (2,5 roku temu, przyp. BB) drużyna była jeszcze w ciężkim dla siebie okresie, broniła się przed spadkiem. Tak było, ale szybko wszyscy o tym zapomnieli, bo zrodził się pomysł i plan, który zaczęliśmy w tamtym sezonie i kontynuujemy go teraz. Chodzi o awans po awansie, czyli powrót do ekstraklasy (...). Każdy w tej drużynie potrafi grać w kosza, występował już na różnych poziomach i w różnych ligach i wszystko zależy teraz od naszych głów - mówił popularny "Mroku".

Obecny był również Radosław Hyży, który jak zwykle miał do przekazania kilka interesujących spostrzeżeń:

- Na wstępie chciałbym powiedzieć kilka słów o tych, których tutaj nie ma, czyli poprzednich moich kolegach. Chciałbym im podziękować, żeby ludzie nie zapomnieli, że to dzięki nim był ten awans - nie tylko dzięki tej czwórce, która została, ale dzięki kolegom, i trenerom, którzy tym razem nie mieli możliwości poprowadzenia nas tym razem - zaczął Radosław Hyży.

Mowa oczywiście o ósemce graczy, którzy w poprzednim sezonie bronili barw WKS Śląsk Wrocław, a których kontrakty wygasły i nie zostały przedłużone, czyli między innymi o Arturze Gryglu, Mateuszu Płatku, Rafale Glapińskim, Marcinie Kowalskim czy Mirosławie Łopatce, a także trenerze Rafale Kalwasińskim.

- Jesteśmy, nie oszukujmy się, faworytami I ligi. Gramy jednak dla wrocławian, gramy dla kibiców i z tej strony mój apel do nich, aby przychodzili na nasze spotkania, dlatego że dzięki nim gra nam się lepiej i nasza praca też nabiera jakiegoś sensu. (...) Uważam też, że te mecz na Hali Orbita to jest gratka dla kibiców i wtedy naprawdę można sobie przypomnieć jak było kiedyś i jak może być - dodał Hyży.

Nie mogło też zabraknąć komentarza punktowego lidera zespołu na właśnie zakończonym turnieju o Puchar im. Macieja Zielińskiego, Pawła Kikowskiego. Pytania dotyczyły głównie motywacji przy wyborze I-ligowego Śląska:

- Zdecydowałem się na Śląsk, ponieważ słyszałem o drużynie, która buduje się, aby awansować do ekstraklasy, znam również sztab szkoleniowy. Zadzwoniłem do trenera Jankowskiego, porozmawialiśmy chwileczkę i wyszło tak, że stąd dostałem najlepszą ofertę. Myślę, że to mój dobry ruch - wyjaśniał popularny "Kiko".

Na temat celów zespołu na nadchodzący sezon wypowiadał się również nowy-stary trener WKS-u, Tomasz Jankowski , który po raz pierwszy będzie samodzielnie prowadził ten właśnie zespół w I lidze, jednak jest doskonale znany w strukturach koszykarskiego Śląska.

- Przygotowania trwały osiem tygodni i praktycznie zrealizowaliśmy nasze plany w stu procentach. Jedynym problemem, jaki się pojawił to kwestia kontuzji Marcina Fliegera, Przemysław Hajnsza i Pawła Bochenkiewicza, więc wciąż nie wiemy, jak możemy funkcjonować w pełnym składzie i nasz potencjał może być jeszcze większy - oceniał okres przygotowawczy trener Jankowski.

- O chłopcach nie można powiedzieć złego słowa - ciężko ćwiczą, Radek jest przykładem, że nawet najstarszy gracz jest wzorem dla młodszych zawodników. (...). Nasz zespół może wygrać z każdym, ale prawda jest też taka, że jest to niesłychanie wyrównana liga i każdy mecz wyjazdowy będzie bardzo, bardzo, bardzo ciężki - dodał Jankowski.

Źródło artykułu: