Dwie różne połowy - komentarze po meczu AZS Rzeszów - Wisła Can - Pack Kraków

Akademiczki w swoim inauguracyjnym pojedynku w ekstraklasie nie sprostały krakowskiej Wiśle. Po końcowej syrenie wszyscy byli zgodni, że dobra w wykonaniu miejscowych była tylko pierwsza połowa

Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły Can - Pack): Jak wiadomo wszyscy w ten weekend rozpoczynają ligową walkę. Nie ukrywam, że dla nas pierwszy mecz był ważny, w końcu zespół został niedawno mocno przemeblowany i musi wciąż uczyć się wzajemnej współpracy. Ponadto próbujemy doskonalić poszczególne elementy koszykarskiego rzemiosła. Jeżeli chodzi o sam przebieg rywalizacji, to początkowe dwadzieścia minut sprawiło pewne trudności. Gospodynie postawiły wówczas dość ciężkie warunki. Potem dała o sobie znać różnica klas obu teamów. Dysponowaliśmy bardziej doświadczonymi koszykarkami, a ja z kolei miałem większą możliwość rotacji składem w porównaniu do rywali. Uważam, iż ostateczny wynik oddaje po prostu aktualne położenie Wisły i AZS-u.

Wojciech Downar-Zapolski (trener AZS-u): W tym meczu rozegrały się tak naprawdę dwa inne spotkania. Pierwsze z nich było całkiem niezłe w naszym wykonaniu. Próbowaliśmy wykrzesać z siebie maksimum i długą przerwę spędziliśmy ze stratą czternastu punktów, co wobec faktu, iż naprzeciwko stał mistrz nie było wcale ujmą. Niestety po zmianie stron wkradła się nerwowość. Nie trafiliśmy siedmiu akcji z rzędu, dziewczyny troszkę się podłamały, efektem czego potem nie nawiązaliśmy już walki. Czwarta kwarta była najgorsza, przegrana przez mój team aż 10:27. Tak jak powiedział trener Hernandez, tego wieczoru starł się mistrz z beniaminkiem, a my dopiero wchodzimy przecież w poważną koszykówkę. Szkoda tylko, że ostateczny wynik jest taki wysoki. Biała Gwiazda to jednak czołowa europejska drużyna, ma większe doświadczenie. Powinniśmy ten fakt wykorzystać i czegoś się nauczyć. Problem w tym, iż od pewnego momentu odpuściliśmy.

Anke De Mondt (zawodniczka Wisły Can - Pack): Był to pierwszy oficjalny pojedynek nowego sezonu. Obie ekipy spróbowały swoich sił. Oczywiście rzeszowianki miały bardzo trudne zadanie, choć przyznam iż w pierwszej połowie wykazały się sporą ambicją i chwilami sprawiały nam wręcz problemy. Jednakże to był dopiero początek. Z biegiem czasu z pewnością wiele kwestii ulegnie zmianie. Oby na korzyść.

Magdalena Kaczmarska (zawodniczka AZS-u): Gratuluję Wiśle zwycięstwa. Ze swojej strony oraz w imieniu koleżanek muszę powiedzieć, że nie jesteśmy zadowolone. Tylko w pierwszych dwóch kwartach pokazałyśmy taki basket, jaki zakładałyśmy. W miarę poprawnie egzekwowałyśmy założenia taktyczne. Potem coś się zacięło, zaczął dominować chaos, a efekt tego przedstawia końcowy wynik.

Komentarze (0)