To mini spotkanie zgromadziło na trybunach Key Arena aż 3400 kibiców, którzy pragnęli po raz kolejny zobaczyć w akcji Shawna Kempa. Były gwiazdor Seattle Supersonics wraz z dwoma innymi znajomymi (Rashad Powell i Jamal Miller) pokonali 142:141 drużynę Portland Trail Blazers, złożoną między innymi z byłego gracza uczelni Oregon Davida Jacksona. Kemp przebywał na parkiecie 24 minuty.
Sam zawodnik twierdzi, że waży mniej więcej tyle samo, co podczas pamiętnego sezonu 1995/1996 (ok. 119 kg), choć trudno przypuszczać, żeby potężna masa mięśniowa jaką dysponował wówczas, ostała się do teraźniejszości. - Odpocząłem cztery czy pięć lat, nigdy nie doznałem poważniejszego urazu i wciąż lubię grać w koszykówkę – powiedział Kemp, który ostatni raz na parkietach NBA występował w 2003 roku, w barwach Orlando Magic. Jeśli zdecyduję się na powrót i grę w NBA, to chcę sprawdzić jak dobry jeszcze jestem. Nie chcę wrócić i siedzieć na ławce rezerwowych - dodaje "The Reignman".
Prawie 39-letni silny skrzydłowy podpisał niedawno kontrakt z włoskim klubem Premiata Montegranaro, co zszokowało cały koszykarski świat. - Żeby być szczerym, to powiem że mogę czerpać radość z gry właśnie tam. Myślę, że mógłbym chcieć zostać we Włoszech, Grecji czy nawet Rosji, grając przez kolejne trzy czy cztery lata. Powiedziałem im (Premiata Montegranaro), że mogę grać nawet za darmo. Oni oglądali mnie przez dłuższy czas a ja zdecydowałem sie spróbować - kończy Kemp.
Shawn Kemp przez 8 lat (1989-1997) był ikoną Seattle Supersonics, z którymi w 1996 roku dotarł do finału NBA. Dla "Ponaddźwiękowców" zdobył ponad 10 tysięcy punktów, będąc równocześnie drugim najlepszym zbierającym i najlepszym blokującym w historii klubu. Na parkietach NBA "The Reignman" rozegrał w sumie 1051 spotkań ze średnimi na poziomie 14,6 punktów i 8,4 zbiórek.