Sensacja w Przemyślu! - relacja ze spotkania Polonia Przemyśl - UMKS Kielce

Thriller w mieście nad Sanem. Faworyzowani koszykarze Polonii Przemyśl zupełnie nieoczekiwanie, aczkolwiek w pełni zasłużenie przegrali z beniaminkiem UMKS Kielce.

Wojciech Niemiec
Wojciech Niemiec

Sensacyjnej porażki doznali koszykarze Budimpex-Polonii Przemyśl na inaugurację rozgrywek przed własną publicznością. Takiego rozstrzygnięcia nie spodziewał się chyba nikt z kibiców obecnych w środowy na hali POSiR przy ul. Mickiewicza. Po wyjazdowym, ale wymęczonym zwycięstwie nad Astorią w Bydgoszczy fani "Przemyskich Niedźwiadków” oczekiwali znacznie łatwiejszej przeprawy w starciu z UMKS Kielce. I mieli ku temu wszelkie podstawy, bo na rozegranym zaledwie miesiąc wcześniej turnieju o Puchar Prezydenta Przemyśla ich pupile bez większych problemów pokonali rywala. Ci którzy spodziewali się równie efektownej wygranej byli w błędzie.

Od początku spotkanie, choć nie stało na najwyższym poziomie, było niezwykle wyrównane. Pierwsze minuty to chaotyczne akcje i nerwy z obu stron, które szybciej opanowali jednak przemyślanie. Po indywidualnych akcjach Bartosz Bala i Grzegorza Kukiełki objęli oni nieznaczne prowadzenie (13:9). Kielczanie nie pozwolili odjechać ekipie znad Sanu, głównie dzięki punktom zdobywanym przez Artur Busza i Marcina Wróbla.

W drugiej kwarcie szkoleniowiec miejscowych desygnował na parkiet całkowicie nową piątkę, ale obraz gry diametralnie się nie zmienił. Co więcej goście za sprawą Łukasza Fąfary doprowadzili do remisu (24:24), a poirytowany tym faktem trener Maciej Milan musiał poprosić o czas. "Niedźwiadki” wciąż raziły nieporadnością, a ich akcje zupełnie nie miały tempa. Po trójce Dariusz Wyki, schodziły jednak na przerwę prowadząc (33:31).

Początek trzeciej części gry to walka "kosz za kosz". Po raz kolejny dał znać o sobie duet Busz – Wróbel, zwłaszcza na dystansie. Po "trójce" tego ostatniego podopieczni Rafał Gila objęli nawet prowadzenie (40:43). Atmosfera na ławce "Niedźwiadków” z każdą upływającą minutą była bardziej nerwowa, podobnie jak gra Polonii. Cały zespół notował masę prostych strat, a rozgrywający Michał Musijowski nie potrafił wykreować swoim kolegom czystych pozycji rzutowych.

Na 8 minut przed końcem spotkania goście osiągnęli najwyższe prowadzenie (47:53), a na przemyskiej hali pojawiły się pierwsze gwizdy. Taka postawa fanów gospodarzy pobudziła do walki miejscowych. Niedźwiadki po "trójkach” najlepszego tego dnia w ich szeregach Bartosza Bala (11 pkt.) i Tomasza Zabłockiego szybko odrobiły stratę.

O losach meczu zadecydowała jednak końcówka, w której emocji z pewnością nie brakowało. Najpierw niecelny rzut z półdystansu miejscowych dobił Marcin Kolowca (64:63) i wydawało się, że fortuna znowu jest po stronie gospodarzy. W tym momencie szkoleniowiec kielczan poprosił o czas, a na tablicy świetlnej do końca meczu widniało jeszcze 6.8 sek. Ostatnia akcja w wykonaniu gości była wzorcowa. Hubert Makuch minął pierwszą linię obrony przemyślan, a kiedy wchodził pod kosz odegrał do będącego na "czystej pozycji" Wojciech Miernika. Ten nie mógł się pomylić i niemalże równo z końcową syreną (0,9 sek.) zapewnił gościom sensacyjny triumf. Ostatecznie UMKS Kielce szczęśliwie, aczkolwiek w pełni zasłużenie pokonał Polonię Przemyśl 65:64.

Gospodarze zawiedli na całej linii. Zespół znad Sanu nie potrafił zdominować rywala. Szwankowała zwłaszcza gra w ataku i konstruowania akcji. Koszykarze Polonii nie potrafili sobie wypracować czystych sytuacji rzutowych, a ich znakiem firmowym były liczne straty. Co gorsze w ekipie z Podkarpacia nie widać zawodnika, który wziąłby na siebie ciężar zdobywania punktów. Najlepszy z nich Bartosz Bal zdobył zaledwie 11 "oczek”. Rozczarowania nie krył także trener Milan. - Mój zespół zagrał dziś bardzo słaby mecz. Zwycięstwo gości nie było dziełem przypadku. Nie przegrywa się meczu jedną akcją - powiedział.

Kielczanie choć nie grali wielkiej koszykówki, to potrafili do maksimum wykorzystać to czym dysponują. W przeciwieństwie do gospodarzy ich akcje były płynne, przemyślane i zespołowe. Dobrą partię rozegrał zwłaszcza Hubert Makuch, który umiejętnie kierował grą zespołu, rozdając przy tym sześć asyst. Na słowa uznania zasługują także Łukasz Fąfara i Marcin Wróbel, którzy zdobyli po 13 punktów.
- Jestem szczęśliwy, że udało się nam wygrać na tak trudnym terenie w Przemyślu. Cały zespół zasługuje na pochwałę, zwłaszcza za ambicję i walkę do końca. Graliśmy dziś to co sobie założyliśmy przed meczem i z tego jestem najbardziej zadowolony - dodał.

Polonia Budimpex Przemyśl - UMKS Kielce 64:65 (17:15, 16:16, 14:20, 17:14)

Polonia: Bal 11, Mikołajko 9, Przewrocki 9, Wyka 9, Kukiełka 7, M. Musijowski 7, Zabłocki 3, Kolowca 3, Machowski 2, J. Musijowski 2, Płocica 2.

UMKS: Wróbel 13, Fąfara 13, Miernik 12, Busz 7, Tokarski 5, Kamecki 5, Kijanowski 4, Makuch 4, Bajtus 2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×