Wikana Start znów na kolanach

Druga z rzędu porażka lubelskiej drużyny dała trenerowi dużo do myślenia. Jego podopieczni kompletnie nie potrafili przeciwstawić się Spójni Stargard Szczeciński.

Po przegranej z PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno sztab szkoleniowy nie miał wiele czasu na poprawienie mankamentów w grze Wikany Startu. W niedzielę lublinianie kolejny raz musieli uznać wyższość przeciwnika. - Fakt, że tak to wyglądało był wynikiem tego, iż nie mieliśmy za bardzo kiedy potrenować. W ciągu tygodnia rozegraliśmy trzy mecze i mieliśmy daleką podróż do Szczecina. Odbyliśmy trzy treningi, podczas których staraliśmy się pracować nad taktyką, ale jak widać jest tego za mało. Chyba sami zachłysnęliśmy się tym, jak zagraliśmy w Szczecinie i trochę nas poniosło. Rzeczywistość jest troszeczkę inna. Trzeba zejść na ziemię i systematycznie pracować, aby kolejne mecze rozstrzygać na swoją korzyść - ocenia Dominik Derwisz.

Gospodarze nawiązali wyrównaną walkę ze Spójnią Stargard Szczeciński wyłącznie we fragmencie drugiej kwarty. Objęli nawet prowadzenie, lecz utrzymali je tylko przez niewiele ponad minutę. - W zasadzie to powinno być kopem dla nas, żeby iść do przodu. Niestety od tego momentu zaczęliśmy grać coraz gorzej. To jest największy problem. Zamiast pobudzić się, to my wpadliśmy w stagnację - kręci głową szkoleniowiec.

Stargardzka drużyna imponowała większą aktywnością na parkiecie, dzięki czemu wypracowywała dobre sytuacje rzutowe. Natomiast lublinianie mozolnie konstruowali swoje akcje i popełnili sporo błędów - zanotowali aż 20 strat! - Graliśmy bardzo wolno, statycznie. Dużo ćwiczymy wyjścia z obrony do ataku, a w meczu w ogóle tego nie praktykujemy. Mieliśmy bardzo słabą skuteczność. Ta liczba strat, która była popełniona praktycznie przekreśliła nasze szanse. Przy 20 stratach jest bardzo ciężko nawiązać równą walkę - przyznaje Derwisz.

Wikana Start nie potrafił zatrzymać przede wszystkim Tomasza Stępnia. Skrzydłowy Spójni był bohaterem niedzielnego wieczoru w hali Globus. Czy trener Derwisz widzi w swoim zespole zawodnika, który potrafiłby zagrać na takim poziomie? - Nie, nie widzę. Jeśli chodzi o mobilność, poruszanie się i znajdowanie pozycji tak, jak Stępień to robi, to na tę chwilę nie. To na pewno był dla nas duży problem. Uczulałem na to, że Stępień bardzo dużo gra na wymienności pozycji, cały czas szuka miejsca dla siebie. U nas żaden zawodnik nie szuka tej pozycji dla siebie - zauważa.

Komentarze (0)