Michał Chyliński: Z Anwilem wygrywa się obroną

Po pechowej porażce w poniedziałkowym meczu Ligi VTB z BC Kalev, Turów Zgorzelec wraca do rozgrywek Tauron Basket Ligi.

Patryk Butkowski
Patryk Butkowski

Przed tygodniem zgorzelczanie odnieśli zwycięstwo nad ekipą Energi Czarnych Słupsk, a już w piątek rywalem przygranicznej drużyny będzie Anwil Włocławek. W ostatnich spotkaniach świetną dyspozycją imponuje Michał Chyliński, który chwali sobie współpracę z nowym szkoleniowcem zespołu Miodragiem Rajkovicem.

- Mamy trenera, który patrzy na koszykówkę w sposób nowoczesny - mówi Michał Chyliński. W Słupsku grało nam się bardzo dobrze, jest to jednak bardzo trudny teren. Może się wydawać, że było to dla nas łatwe spotkanie, ale to nie prawda. W pewnym momencie drużyna Linartasa narzuciła nam swój styl, a my baliśmy się, że możemy stracić przewagę. Na szczęście wzmocniliśmy defensywę i udało się wygrać ten mecz. Mimo dwóch porażek, Czarni Słupsk to naprawdę dobra drużyna, która może namieszać w lidze. Myślę, że po porażce w Zielonej Górze zespół ten był pod zbyt dużą presją, a my to doszczętnie wykorzystaliśmy.

Kolejne spotkanie zgorzelczan jak co roku elektryzuję kibiców koszykarskich w Polsce. Zawodnicy Dainiusa Adomaitisa po ostatniej porażce ze Stelmetem Zielona Góra mają nadzieje na zdobycie ważnych 2 "oczek", jednak w Zgorzelcu również marzą o podtrzymaniu świetnej passy zespołu.

- Takie spotkania wygrywa się obroną. Drużyna z Włocławka to świetny zespół, który posiada w swoim składzie dobrych strzelców z dystansu. Oni będą dla nas ogromnym zagrożeniem. Nie możemy popełnić błędu z poniedziałkowego spotkania, w którym oddaliśmy pole do popisu ekipie gości. Zespół Kaleva grał na dobrej skuteczności w ataku, a my nie potrafiliśmy ich zatrzymać. Musimy jak najszybciej zapomnieć o tym meczu i skupić się na starciu z Anwilem. Nie myślimy o zmęczeniu. Każdy z zawodników zdawał sobie sprawę, że czeka nas długi sezon. Wszyscy jesteśmy gotowi do piątkowego spotkania i mamy nadzieję na kolejną wygraną.

Mecz z estończykami był jednak wyjątkowo pechowy dla zgorzeleckiego zespołu. Gdy wydawało się, że Turów wygra to spotkanie na niecodzienny rzut dający zwycięstwo swojemu zespołowi zdecydował się Keith McLeod. Łącznie Amerykański rozgrywający w przeciągu 10 sekund zdobył 5 punktów. Zawodnicy ze Zgorzelca twierdzą, że jego ostatni rzut na długo utkwi w ich pamięci.

- Gdy na kilka sekund przed końcem prowadziliśmy 1 punktem, a Kalev rozpoczynał akcję spod własnego kosza wydawało się, że jest to dla nas bardzo dobra sytuacja. Ostatnią akcję McLeoda analizowaliśmy kilkanaście razy. Myślę, że nie popełniliśmy tam błędu. Takich rzutów nie oddaje się na co dzień. Jest to dla nas sroga lekcja. Starcia  z takimi  zespołami jak Unics czy Lietuvos na pewno zaprocentują w przyszłości. Nie chcemy się jednak tylko uczyć. Mamy swoje cele oraz aspiracje i na pewno w każdym spotkaniu postaramy się powalczyć o zwycięstwo z wyżej notowanymi rywalami - podsumowuje Chyliński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×