Katarzyna Suknarowska: Zła skuteczność

Od euroligowego spotkania krakowskiej Wisły z Bourges Basket minęło trochę czasu ale emocje wciąż pozostały. Najbardziej żałować można, że w czwartej kwarcie mistrzynie Polski nie poszły za ciosem.

Co do samego pojedynku to nie można powiedzieć, że ułożył się pod dyktando Białej Gwiazdy, która cały czas zmuszona była oglądać plecy rywala. Niemniej szkoda momentu, kiedy zniwelowała większość strat i dystans dzielący oba teamy wynosił zaledwie dwa "oczka". - W owej chwili uwierzyłyśmy, że możemy rzeczywiście przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, wbrew temu co miało miejsce wcześniej. Pozostawały dwa punkty, bardzo mało. Niestety nie udało się osiągnąć celu - analizuje Katarzyna Suknarowska.

Istotne jest jednak to, że wiślaczki nie poddały się łatwo. - Podeszłyśmy do tej konfrontacji bardzo ambitnie. Walczyłyśmy dosłownie o każdą piłkę, ale trzeba mieć świadomość iż puchary niosą za sobą zupełnie inną rzeczywistość niż polska liga. U nas zawiódł niestety procent trafionych rzutów. Krócej mówiąc skuteczność. Paru celnych rzutów zabrakło.

Osobna kwestię stanowiła specyfika francuskiej hali, gdzie szczególnie trudno o korzystny rezultat. - Jeszcze przed wyjazdem trener powtarzał, że Bourges Basket u siebie nie zwykł przegrywać. Niemniej byłyśmy blisko, a to dobrze rokuje w kontekście przyszłości. Gdy dojdą wzmocnienia zza Oceanu powinnyśmy osiągnąć znacznie wyższy pułap - twierdzi 25-latka.

Jednocześnie dodaje, iż przed pojedynkiem wraz ze sztabem szkoleniowym wszystkie zawodniczki dokładnie przeanalizowały schematy gry rywalek, więc o jakimkolwiek zaskoczeniu nie mogło być mowy. - Obawialiśmy się trochę Celin Dumerc, gdyż plasuje się ona w czołówce playmakerów całego Starego Kontynentu. Obraliśmy więc odpowiednią strategię poczynań żeby ją zneutralizować. Generalnie nie spotkała nas żadna niespodzianka. Tylko Szwedka, Frida Eldebrink odpaliła. Traf chciał, że osiągnęła tak dobrą dyspozycję właśnie przy okazji tego starcia.

W tej chwili przeszłości już nikt nie zmieni wobec czego podopiecznym Jose Ignacio Hernandeza pozostaje skupić się na kolejnych dwóch euroligowych potyczkach, z Uni Gyor oraz BK Brno. - Z Węgierkami zmierzymy się w środę u siebie, więc uchodzimy za faworyta. Mam tylko nadzieję, że kibice licznie przyjdą do hali, by dopingować drużynę. Nawiasem mówiąc w Bourges fani zgotowali kapitalną atmosferę dla swoich faworytek. Potem zaś pewnie przyjadą dziewczyny zza Oceanu - kończy była rozgrywająca m in. ROW-u Rybnik.

Komentarze (0)