Jakub Artych: W niedzielnym pojedynku Sokół nie miał problemów z pokonaniem Astorii. Spodziewaliście się, że zwycięstwo przyjdzie wam tak łatwo?
Karol Dębski: Nie spodziewaliśmy się takiego wyniku. Wiadomo, że każdy mecz na wyjeździe w tej lidze jest bardzo ciężki. Jechaliśmy do Bydgoszczy z myślą, że czekają nas trudne zawody. Do tej pory nie wygraliśmy jeszcze meczu na wyjeździe więc jest to dla nas duży sukces.
Co było kluczem do wygranej nad zespołem z Bydgoszczy?
- Wydaje mi się, że wreszcie dobrze funkcjonowała nasza gra z kontry, z którą mięliśmy małe problemy we wcześniejszych meczach. Do tego jak się rzuca 13 trójek na wyjeździe to bardzo pomaga to w wygraniu spotkania. Ogólnie wydaje mi się, że jako cała drużyna i w obronie i ataku zagraliśmy w miarę dobry mecz.
Przeciwko Franz Astorii zagrałeś świetne zawody. Czujesz się bohaterem tego meczu?
- Nie czuję się żadnym bohaterem. Nie ukrywam natomiast i cieszę się, że ten mecz mi wyszedł, ale mamy wyrównaną drużynę i każdy z nas dołożył cegiełkę do tej wygranej.
Czy 23 punkty zdobyte przeciwko Astorii są oznaką, że Karol Dębski wraca do swojej optymalnej formy?
- Bardzo bym sobie tego życzył żebym grał coraz lepiej. Nie ukrywam, że ostatnio z moją formą bywało rożnie. W niedzielę było lepiej ale był to jak na razie tylko jeden mecz. Dalej muszę ciężko pracować na treningach a wtedy powinno być dobrze.
W pierwszych pięciu kolejkach prezentowałeś się nierówno. Lepsze spotkania przeplatałeś ze słabszymi. Myślisz, że niedzielny pojedynek był dla ciebie przełomowy?
- To się okaże w następnych meczach. Będę robił wszytko z całych sił, aby prezentować się już tylko dobrze.
W tym sezonie I liga jest bardzo wyrównana. Wobec kilku osłabień wielu ekspertów typowało Sokół Łańcut do walki o utrzymanie. Wy jednak pokazujecie, że każdy musi się z wami liczyć.
- Sokół w każdym swoim sezonie walczył w play-offach, w rożnych zestawieniach personalnych. W Łańcucie jest super atmosfera do koszykówki. Wierzę, że udowodnimy całą drużyną tym, którzy tak o nas mówili, że potrafimy grać w basket i znajdziemy się w pierwszej ósemce po rundzie zasadniczej.
Czy wobec dobrego początku sezonu macie apetyty, żeby powalczyć o coś więcej niż tylko o sam awans do pierwszej ósemki?
- Najważniejsze jest to, żeby znaleźć się w fazie play-off a potem już wszystko może się zdarzyć.
Już w następnej kolejce czeka was piekielnie trudny pojedynek. Wówczas podejmować będziecie WKS Śląsk Wrocław.
- Z pewnością będzie to ciężkie spotkanie. Śląsk Wrocław jest na fali, mają bardzo dobrych zawodników na każdej pozycji, ale my u siebie jesteśmy nie pokonani i z dopingiem naszych kibiców jesteśmy w stanie pokusić się o niespodziankę.
W tym sezonie na własnym parkiecie jeszcze nie przegraliście. Biorąc pod uwagę czynnik sportowy jesteście w stanie wygrać z beniaminkiem?
- W sporcie niespodzianki są na porządku dziennym. Mamy jak na razie tylko jedno zwycięstwo mniej od Śląska, więc można powiedzieć, że jesteśmy na podobnym poziomie i pokażemy to na parkiecie.
Na koniec zapytam o twój były klub z Siedlec. Zaskoczony byłeś, że SKK zdobył we Wrocławiu zaledwie 35 punktów?
- Nie ukrywam, że jak zobaczyłem ten wynik to w pierwszej chwili myślałem, że to jakiś błąd. Nie widziałem meczu, nie wiem co tam się stało, ale fakt byłem strasznie zaskoczony, chyba jak wszyscy bo 50 punktów różnicy w naszej wyrównanej lidze to bardzo rzadki wynik.