Wojciech Kamiński: To my sami się zaskakujemy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Udany okazał się powrót Miliji Bogicevica na Kociewie. Szkoleniowiec Anwilu Włocławek w wielkim stylu pokonał starogardzką Polpharmę 75:85, a zespół z Kujaw odbił się od dna ligowej tabeli.

Zawodnicy serbskiego trenera od początku nadawali swoje warunki gry i gracze Kociewskich Diabłów byli tylko tłem dla świetnie dysponowanych rywali. W zespole z Kujaw bardzo dobrze prezentował się Seid Hajrić, a także do niezłej dyspozycji powrócił Krzysztof Szubarga. 16 punktów zdobył również Tony Weeden, którego kibice we Włocławku przekreślili już twierdząc, że Amerykanin nie jest w stanie dojść do formy jaką prezentował w ubiegłych latach. Mimo tego, czy Anwil zaskoczył Polpharmę w sobotnim spotkaniu?

- Trener Bogicevic niczym mnie nie zaskoczył - mówi Wojciech Kamiński, szkoleniowiec starogardzkiego zespołu. - Zaskakują mnie najbardziej moi zawodnicy. Smutne jest to, że my zaskakujemy się najbardziej sami. Jeśli Seid Hajrić w pewnym momencie spotkania nie dorzuca piłki do kosza, a my patrzymy się niebo licząc, że piłka sama wpadnie nam w ręce, to nie mam na to wytłumaczenia. Graliśmy niedokładnie i nonszalancko. Mieliśmy zaprezentować się agresywnie od początku spotkania. Ja tą agresje widziałem dopiero na końcu, gdy Anwil zaczął grać zdecydowanie słabiej. Muszę powiedzieć szczerze my w 2. połowie spotkania nie poprawiliśmy swojej gry, to zespół gości zagrał zdecydowanie słabiej. Nikt mi nie będzie tłumaczył, że byliśmy odpowiednio skoncentrowani od samego początku - dodaje Kamiński.

A czy to czas na zmiany w ekipie z Kociewia? Po raz kolejny słabo zaprezentowali się rozgrywający zespołu Marcin Nowakowski oraz Daniel Szymkiewicz. Cieszyć może poprawa gry na tablicach w ekipie Kociewskich Diabłów, jednak to tylko "kropla w morzu" przy tak słabej postawie całej drużyny.

- To ja jestem najbardziej odpowiedzialny za wyniki zespołu - kontynuuje trener Polpharmy. - Mimo wszystko, to ten skład nie jest źle zbudowany, jednak może teraz postąpiłbym inaczej. Nie wiem, trudno jest mi przewidywać. Zarzucano mi od początku sezonu, że jest problem na pozycjach obwodowych. Pieniążki znalazły się później na aż 4 graczy podkoszowych. Może powinienem poświęcić jednego z nich kosztem rozgrywającego. Postawiłem jednak na Marcina Nowakowskiego jako zawodnika prowadzącego naszą grę. On dobrze funkcjonował wcześniej w takich drużynach. Ponadto znałem go bardzo dobrze i myślałem, że prowadzenie gry będzie ustabilizowane, bo Marcin wielokrotnie udowadniał, że potrafi dobrze grać. Cóż wszyscy widzimy co się dzieję i jak słabo gra drużyna - stwierdza szkoleniowiec Kociewskich Diabłów.

A jaki jest pomysł na poprawę gry starogardzkiej drużyny? Wydaję się, że priorytetem powinno być zatrudnienie zawodnika, który posłuży doświadczeniem dla wspomnianych młodych playmakerów ekipy Wojciecha Kamińskiego, a może sposobem jest zmiana trenera. Takiej decyzji nie żałują włodarze we Włocławku, którzy zwolnili Dainiusa Adomaitisa, a progres w ich grze był widoczny już w sobotnim starciu.

- Kosmetyczna zmiana mogłaby pomóc naszej drużynie - mówi Wojciech Kamiński. - Mam na nią pomysł, jednak uderzam się w pierś i zaczynam szukania winnych od własnej osoby. Jeśli przegrywamy różnicą 20 punktów w Koszalinie, a także w spotkaniu z Energą Czarni Słupsk. Ponadto prezentujmy tak tragiczną postawę w 1. połowie kolejnego spotkania, to coś jest nie tak. Będzie rozmawiał z prezesem o tym co trzeba zmienić. Za bardzo szanuję ten klub oraz wszystkich ludzi wokół niego przebywających, aby nic z tym nie zrobić. Nie wiem, może do zawodników nie docierają moje metody treningowe i jestem za słabym trenerem, aby przekazać wszystko co potrafię najlepiej - kończy się ze zmartwieniem Kamiński.

Źródło artykułu: