Trener nie będzie nas głaskał po plecach - rozmowa z Danielem Wallem, koszykarzem Jeziora Tarnobrzeg

Jezioro Tarnobrzeg mimo dobrej postawy w drugiej połowie nie było w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Ekipa z Podkarpacia uległa Enerdze Czarnym Słupsk 73:85.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Kamil Górniak: Do pełni szczęścia i wygranej zabrakło niewiele.

Daniel Wall: Niestety zabrakło niewiele. Znów jesteśmy na etapie pierwszej połowy, gdzie w tej części spotkania przegrywamy właściwie cały mecz. Na drugą połówkę wychodzimy, potrafimy walczyć, bić się, zastawiać, zbierać piłki. Pierwsza kwarta wyglądała jeszcze jakoś przyzwoicie, ale w drugiej Czarni odjechali nam już strasznie. Prowadzili różnicą 19 oczek. To jest niewiarygodne, że potrafiliśmy taką przewagę zniwelować praktycznie do zera. Mieliśmy szansę wygrać mecz.

Czarni byli do ogrania. Mogliście wygrać ten pojedynek.

- Czarni byli do ogrania, Radom także. Nie wiem co się dzieje z tą pierwszą połową. Musimy jakoś wyjść z tego dołka. Gdyby spotkanie było na styku i podobnie jak teraz dostalibyśmy takiego kopa w trzeciej kwarcie, to zapewne skończyłoby się naszym kilkupunktowym zwycięstwem.

Pokazaliście charakter w drugiej połowie. Mimo tak dużej straty doszliście na dwa oczka.

- Potencjał mamy, ale musimy być skoncentrowani przez całe zawody. Wtedy będziemy mogli myśleć o zwycięstwie. Jeśli gramy tak, że mamy chwile zwątpienia, to rywale jak Czarni to wykorzystają.

W przerwie musiało być ostro w szatni. Trener Dariusz Szczubiał chyba was nie oszczędził.

- Trener nie będzie nas głaskał po plecach. Powiedział to co powiedział i słusznie. Zaczęliśmy się w końcu bić i walczyć. Nie możemy mieć przestojów. Jeśli ich nie będziemy mieli to możemy wygrać sporo gier, jeśli będą się zdarzać jak ten z Czarnymi, to po meczu będziemy mogli sobie tylko pogadać, że pokazaliśmy charakter, doprowadziliśmy do nerwowej końcówki, ale spotkanie znów przegraliśmy. Cały czas musimy się uczyć, wyciągać wnioski z tych porażek.

Brzydko mówiąc skorzystał pan z kontuzji Krzysztof Krajniewski. Kolejny dobry mecz w pana wykonaniu.

- To trochę brzydko powiedziane, że skorzystałem na tej kontuzji. Krzyśka nam brakuje i to widać. Jest ograniczono rotacja wśród Polaków. Co zrobić. Trzeba trenować i czekać aż wróci. Musimy sobie na razie dawać radę bez niego. Przy pełnej koncentracji powinniśmy wygrać zarówno z Czarnymi jak i wcześniej z Rosą w Radomiu.

Przegraliście czwarty mecz z rzędu. To na pewno boli.

- Boli, gdyż upadają morale. Wygraliśmy pierwsze dwa spotkania, później przegraliśmy po walce ze Stelmetem Zielona Góra. Mieliśmy jednak moment zwątpienia, chwilę przestoju i zaczęły się problemy. Z tego trzeba wyjść.

We wtorek czeka was pucharowy bój z Polpharmą, a potem dwa wyjazdowe spotkania z Anwilem i właśnie z Polpharmą.

- Dokładnie tak. Całkiem inaczej gra się u siebie jak na wyjeździe. Cóż trzeba tam pojechać i urwać przynajmniej jedno zwycięstwo. zaczyna się robić niewesoło.

Może ten wtorkowy mecz pucharowy będzie takim przełamaniem waszej niemocy?

- Musimy tylko myśleć o koncentracji. Jeśli poprawimy to i od pierwszej do ostatniej minuty będziemy myśleć, to powinno być dobrze.

Anwil w tym sezonie nie zachwyca.

- Anwil jest słabiutki, ale przyszedł nowy trener. To jest zawsze impuls dla drużyny. Na papierze mają bardzo dobry skład. Aż dziwne, że grają tak słabo. To nie będzie żaden spacer. Jedziemy tam walczyć z całych sił o swoje.

Wreszcie zaczęliście zbierać piłki. Nieźle to wyglądało patrząc na to, że Czarni mają naprawdę wysoki skład.

- Przegraliśmy zbiórkę tylko o trzy piłki. Nie było jakoś najgorzej. Musimy w tej obronie stanąć twardo i nie pozwalać rywalom na zdobywanie łatwych punktów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×