Bartosz Półrolniczak: Przegraliście z Czarnymi Słupsk choć pod koniec meczu wydawało się, że będziecie w stanie wygrać to spotkanie.
Matt Addison: Przegraliśmy z bardzo prostej przyczyny. Udało się odrobić dużą stratę, ale nie powinniśmy w ogóle dać im odjechać. Nie wykonywaliśmy dobrze swoich zagrywek, i dlatego się nie udało. Musimy nad tym pracować. Nie zebraliśmy też paru ważnych piłek, które mogły dać nam wygraną.
Urazy które są w drużynie w ostatnim czasie chyba mocno się odbiły na waszej grze.
-
Na pewno nam to nie pomogło, zwłaszcza pod koszem. Brakowało wsparcia w walce z wysokimi graczami rywali.
Chyba jednak była szansa wygrać i z Rosą i z Czarnymi, grając nawet momentami bez trzech podstawowych graczy?
-
Tak, ale nie było to łatwe. Drużyna to układanka, która najlepiej funkcjonuje gdy są wszystkie elementy. Jak kogoś brakuje, zaczynają się problemy. To jak z pieczeniem tortu, musisz mieć odpowiednie składniki by był dobry. Tak samo my potrzebujemy wszystkich graczy, by grać dobrze i wygrywać.
Ciężko ci pewnie być zadowolonym ze swojej gry.
-
Jeśli bym był zadowolony, to by było naprawdę dziwne. Nie mam prawa być zadowolonym. Stać mnie na dobrą grę, muszę do niej wrócić. Zostaje ciężko pracować i wszystko musi się ułożyć.
Po ostatnich meczach widzisz w ogóle jakieś pozytywy?
-
Jeden. Potrafimy się podnosić naprawdę z ciężkich tarapatów. Przegrywamy wysoko i po przerwie potrafimy to odrobić. To świadczy o naszych możliwościach. To jak gramy ostatnio w drugich połowach to droga, którą trzeba iść przez cały mecz. Tylko wtedy można wygrywać. Nie można pozwalać rywalowi tak odskakiwać.
W ostatnich meczach macie bardzo słabą skuteczność. Nie przegrywacie w zbiórkach tak znacząco jak na początku sezonu, macie też mniej strat. To chyba musi was bardzo boleć.
-
To prawda, i to jest rzecz która decyduje o wyniku. Nasza skuteczność jest do poprawy, to nie ulega wątpliwości. Pozostaje się jedynie pocieszać, że potrafimy odwrócić losy meczu i w jakimś stopniu wrócić do gry dzięki dobrej defensywie.
Wygrana w Pucharze Polski pozwoli wam się przełamać?
-
Na pewno czekaliśmy na tą wygraną. To daje dodatkowy impuls i energię. Znów nie zagraliśmy jako drużyna zbyt skutecznie. Można być zadowolonym z obrony i walki na deskach, bo Polpharma ma naprawdę wysoką drużynę. Wiemy dobrze, że jakbyśmy trafili dużo prostych rzutów to wygrana by była okazalsza.
Czego spodziewasz się w następnych meczach?
- Musimy się mocno przygotować na Anwil i walczyć cały czas. Przed sezonem ich ograliśmy i to dość łatwo, i na pewno o tym pamiętają. Dlatego mecz będzie ciężki. Chcemy wygrać i wrócić do naszej gry, wygrana w pucharze nas pobudzi.
Te porażki z pewnością nie odzwierciedlają waszych ambicji i możliwości.
-
Byłem bardzo rozczarowany i wściekły, że nie grałem tak jak powinienem. Dla mnie każdy mecz jest bardzo ważny, i to chyba jest oczywiste. Chcę pomagać drużynie i dawać jej dużo dobrego. Jeśli przegrywamy to sprawia, że czuję się automatycznie gorzej.
Grasz już trochę w Polsce, zaskoczyło cię coś?
-
Gra w tej lidze to nie jest nic ponad moje siły i możliwości. Początek to pokazał, trzeba więc ciężko pracować i być razem, nie poddawać się. To właśnie dawało nam dobre wyniki.
Co zatem jest w samej grze dla ciebie najtrudniejsze?
-
Ogólnie w koszykówce jest fajne to, że jest wielu graczy którzy mają duże umiejętności i ciągle coś muszą udowadniać, to jest świetne. W Polsce też tak jest. Nie można tego jednak robić kosztem drużyny, co czasem jest trudne do pogodzenia. Życie w Polsce to dla mnie coś nowego.
Przeciwko któremu graczowi grało ci się najciężej?
-
Zdecydowanie Walter Hodge. Obaj mamy rodziny w Portoryko w tym samym miejscu. Znamy się i często rozmawiamy, bardzo mi pomaga swoimi radami.
Ten sezon może ci dać nowe możliwości lub umiejętności?
-
Koszykówka to nie tylko moja pasja. To także moja praca, którą chcę wykonywać najlepiej jak się tylko da. Mam żonę i trójkę dzieci, wszystko co robię to robię dla nich. Więc nie dziw się, że jak gram źle to jestem zły. Zawsze chcę wygrywać i dawać z siebie wszystko co najlepsze. Walczę dla siebie o lepszą przyszłość, i lepszą przyszłość dla tarnobrzeskiej drużyny. Jeśli drużyna ma dobre wyniki, to w przyszłości łatwiej znaleźć dobry team, niż jak twoja drużyna przegrywa. Wszyscy będą mieć korzyści, jeśli będę grał dobrze, pragnę tego z całych sił.
Jesteś zadowolony, że wybrałeś polską ligę?
-
To była moja decyzja, której nie żałuję. Rozmawiałem z Joshem Millerem, więc wiem co tu jest dobre a co złe (śmiech).
Co musisz poprawić by stać się lepszym graczem?
-
Z każdym meczem zyskuję coraz więcej mądrości w grze. Potrzebny jest też spokój by dobrze grać. To mój pierwszy rok w Europie, zbieram cenne doświadczenie. Muszę na pewno być skuteczniejszy.
Co zdecydowało w tym meczu pucharowym, że wygraliście? Znów źle weszliście w mecz...
-
Znów goniliśmy ale udało się. Na pewno dobra defensywa, zwłaszcza w końcowych minutach. Mimo kiepskiej skuteczności, kluczowe rzuty trafiliśmy, co dało nam wygraną.
Wasze problemy wynikają bardziej z kryzysu fizycznego czy psychicznego?
-
Naprawdę nie wiem, na pewno nie jest łatwo jak się przegrywa. Musimy być mocni, teraz najważniejsze by to szybko przejść, w takich momentach kształtuje się charakter.
Wygląda na to, że macie coś do udowodnienia.
-
Tak, gracze zawsze mają coś do udowodnienia. Zwłaszcza po paru gorszych meczach. To jest rzecz która sprawi, że zagramy lepiej i nam pomoże. Może być jednak tak, że przyniesie to ze sobą dodatkową presję, i sprawi nam przykrość. Trzeba uważać, by nie przesadzić.