Cristina Ouvina: Przestałyśmy bronić

Wisła Kraków nie ma zbyt dobrej passy w Eurolidze. W środę przegrała z BK IMOS Brno i pozostaje bez zwycięstwa. A najtrudniejsza część zmagań dopiero przed nią.

Co ciekawe, mistrzynie Polski w Brnie przez długi czas utrzymywały się na prowadzeniu i przynajmniej można było odnieść wrażenie, że zmierzają w dobrym kierunku. Zresztą gdy osiągnęły dziesięciopunktową przewagę niedługo po długiej przerwie nic nie wskazywało na to, by za moment miały ją stracić. - Zagrałyśmy dobrze w pierwszej połowie meczu i częściowo również w drugiej. Wtedy ogólnie rzecz biorąc sprawy układały się wedle oczekiwań - opisuje Cristina Ouvina.

Potem jednak scenariusz przybrał zupełnie inny obrót. Czeszki w mgnieniu oka odrobiły straty i tak naprawdę nikt nie był w stanie przewidzieć kto tego wieczoru zgarnie pełną pulę. - W ostatniej kwarcie zanotowałyśmy kilka niepotrzebnych strat, które ułatwiły zadanie przeciwnikowi. Dodatkowo przestałyśmy bronić i pozostawiłyśmy miejscowym zawodniczkom zbyt wiele swobody w decydujących fragmentach.

Cristina Ouvina podobnie jak cała drużyna nie dała rady Czeszkom
Cristina Ouvina podobnie jak cała drużyna nie dała rady Czeszkom

Odnotować trzeba, że mimo tych pomyłek małopolski team mógł rozstrzygnąć losy rywalizacji w regulaminowym czasie, lecz kilka sekund przed syreną jego najważniejsza postać, Tina Charles spudłowała. - Niestety rzucałyśmy głównie z nieprzygotowanych pozycji - dodaje Hiszpanka.

Dogrywka zaś identycznie jak tydzień wcześniej nie była pomyślna dla wiślaczek. Nie pomogła ambicja oraz starania wspomnianej Amerykanki. Złoty medalista FGE musiał uznać wyższość podopiecznych Jana Bobrovskiego i mocno skomplikował sobie sytuację w grupie A międzynarodowych rozgrywek. - Potyczka w końcówce przybrała dramatyczny wymiar. Zabrakło szczęścia. Pozostaje mieć nadzieję, że następnym razem los się do nas uśmiechnie - kończy niepocieszona 22-letnia rozgrywająca.

Źródło artykułu: