Sobotnie starcie było najciekawiej zapowiadającym się pojedynkiem 8 kolejki I ligi mężczyzn. Oba zespoły miały taki sam bilans, jednak to goście byli nieznacznym faworytem tego starcia.
Mecz od mocnego uderzenia rozpoczęli jednak gospodarze. Goście przy wyprowadzaniu piłki popełniali proste straty, co szybko wykorzystali krośnianie. Po trzech minutach gry było już 7:0 dla MOSiR. Jednak koszykarze z Podkarpacia chwilę później pokazali, że oni także mogą się mylić. Po kolejnych sześćdziesięciu sekundach na prowadzeniu znajdowali się już kutnianie. Od tego momentu kibice zgromadzeni w krośnieńskiej hali oglądali ciekawe i zacięte widowisko.
Obraz spotkania zmienił się dopiero w drugiej kwarcie. Krośnianie wykorzystywali wypracowane okazje. Udanie do drużyny wprowadził się Andrzej Misiewicz, który w tym fragmencie zaliczył kilka dobrych zagrań. Goście byli bardzo nieskuteczni i po siedmiu minutach tej odsłony mieli na swoim koncie zaledwie pięć punktów. W końcówce ich gra nieznacznie się poprawiła, ale wystarczyło to tylko na tyle by przegrywać 33:41.
Początek drugiej połowy był wyrównany. Krośnianie po pięciu minutach trzeciej kwarty, po rzucie z ponad 8 metrów Marcina Salamonika, wyszli na dziesięciopunktowe prowadzenie. Podopieczni Dusana Radovica grali dobrze i wydawało się, że nic nie może im odebrać zwycięstwa. Jednak prawdziwy dramat gracze krośnieńskiego klubu przeżyli w dwudziestej ósmej minucie. Najpierw za trzy trafił Wojciech Glabas, pod koszem upadł Piotr Pluta, a sędziowie za udawanie orzekli przewinienie techniczne kapitana gospodarzy. Goście wykorzystali dwa rzuty wolne i chwilę potem zapisali na swoim koncie kolejne dwa oczka. Siedem punktów zdobytych w jednej akcji było momentem zwrotnym całego spotkania.
Od tego wydarzenia na parkiecie dominowali już kutnianie. Gospodarze w czwartej kwarcie starali się zniwelować straty rzutami zza linii 6,75m, ale byli w tym elemencie bardzo nieskuteczni. - Ciężko mi powiedzieć, co zaważyło na tym, że mieliśmy tak długi przestój - przyznał Kamil Łączyński. Zawodnicy trenera Jarosława Krysiewicza kontrowali przebieg meczu i ostatecznie triumfowali 87:78. - Myślę, że tu wyszło bardzo dobre przygotowanie fizyczne drużyny - podsumował po meczu szkoleniowiec gości.
AZS do triumfu w Krośnie poprowadzili Jakub Dłuski i Wojciech Glabas, ale najwięcej punktów dla kutnian zdobył Dawid Bręk . - W drugiej połowie zagraliśmy z większą agresją w obronie i na lepszym procencie z gry. W pierwszej połowie zdobyliśmy mało punktów i obrona też była słaba, i z tego wynikała ta duża przewaga zespołu z Krosna. Udało się nam się w przerwie wziąć w garść i zacząć odrabiać te straty - powiedział rozgrywający gości.
Gospodarzom nie pomogła dobra dyspozycja Marcina Salamonika i Kamila Łączyńskiego. Tym razem w ekipie Dusana Radovica zawiódł kapitan Piotr Pluta. Sebrski szkoleniowiec krośnian był jednak bardzo zadowolony z postawy swoich podopiecznych. - Do chłopaków nie mam żadnych pretensji. Jestem bardzo zadowolony z nich, pokazaliśmy dzisiaj serce i walkę - stwierdził trener MOSiR Krosno.
W następnej kolejce krośnianie zmierzą się na wyjeździe z AZS Politechniką Poznań, a AZS Kutno rywalizować będzie ze Spójnią Stragard Szczeciński.
PBS Bank Efir Energy MOSiR Krosno - AZS WSGK Polfarmex Kutno 78:87 (25:24, 16:9, 15:26, 22:28)
MOSiR: Salamonik 20, Łączyński 17, Pisarczyk 11, Misiewicz 10, Oczkowicz 9, Pluta 9, Partyka 2, Adamczewski 0, Paul 0.
AZS: Bręk 20, Dłuski 18, Małecki 12, Glabas 9, Jakóbczyk 8, Mazur 8, Szwed 7, Rduch 5, Kwiatkowski 0, Trepka 0.