W pierwszej kwarcie środowego spotkaniu ze Startem Gdynia Seid Hajrić niefortunnie zderzył się z banerem za końcową linią parkietu. Koszykarz Anwilu próbował ratować piłkę, a skończyło się rozcięciem ręki.
Trener Milija Bogicević momentalnie zarządził zmianę, a Hajrić udał się do szatni. Po chwili wrócił, ale przebrany w dres, więc było wiadome, że na parkiet już nie wejdzie.
Na szczęście uraz okazał się niegroźny i koszykarz z pewnością zagra w niedzielnym spotkaniu z Treflem Sopot. - Nie stało się nic poważnego, myślę, że do meczu z Treflem będzie gotowy do gry. Nie chcieliśmy ryzykować, by uniknąć dalszych komplikacji, dlatego uznaliśmy, że nie ma sensu kazać mu wrócić na parkiet. Dobrze, że udało nam się wygrać bez niego - powiedział Bogicević na konferencji prasowej.
Anwil pokonał Start 89:83 i awansował do kolejnej rundy Intermarche Basket Cup, w której zagra z Energą Czarnymi Słupsk.