Trefl Sopot nie mógł wyobrazić sobie gorszego momentu na rozegranie meczu z Anwilem Włocławek. Nie dość, że wicemistrzowie Polski mają za sobą fatalną passę trzech porażek w EuroPucharze oraz ligową wpadkę w Słupsku z Energą Czarnymi, to jeszcze kilka dni temu stracili pierwszego trenera, po tym jak Żan Tabak wybrał ofertę euroligowej Caji Laboral Baskonia. W pierwszym meczu bez Chorwata Trefl przegrali na wyjeździe z BK Donieck, po dogrywce 87:92.
Na Ukrainie drużynę prowadził dotychczasowy asystent, Mariusz Niedbalski i jak przyznaje dyrektor sportowy Trefla, Tomasz Kwiatkowski, również on będzie dyrygował koszykarzami z Sopotu z ławki trenerskiej w niedzielę. - Na razie status Mariusza Niedbalskiego jest taki, że przeciwko Anwilowi będzie pełnił funkcję pierwszego trenera. Po meczu, w poniedziałek, zbierze się zarząd klubu, który ustali czy trener zachowa to stanowisko czy powierzymy je komuś innemu.
Wiadomo jedynie, że kierownictwo klubu sonduje rynek w poszukiwaniu ewentualnego następcy Tabaka, w razie gdyby Niedbalski nie spotkał się z aprobatą zarządu. Innymi słowy - gdyby na przykład przegrał mecz z Anwilem. - Otrzymaliśmy kilka ofert trenerów zagranicznych, sami również rozesłaliśmy wici, że być może będziemy potrzebowali trenera, ale na chwilę obecną to nic wiążącego. W meczu z Anwilem trenerem klubu będzie Mariusz Niedbalski, a później zobaczymy - dodaje Kwiatkowski.
Po zmianie szkoleniowca drużyny zwykle prezentują się lepiej, ale raczej nie dotyczy to sytuacji, w których trener sam rezygnuje z pracy w klubie. Tym samym, we Włocławku liczą, że owe zawirowania wpłyną niekorzystnie na morale sopocian, zaś dobra atmosfera w zespole gospodarzy odegra kluczową rolę w niedzielnym spotkaniu.
Drużyna Miliji Bogicevicia wygrała bowiem ostatnie pięć meczów z rzędu i odkąd Serb objął stery w klubie, ani razu nie zeszła z parkietu pokonana. W środę włocławianie okazali się lepsi od Startu Gdynia (89:83) i awansowali do drugiej rundy Pucharu Polski, natomiast w poprzedni weekend nieco zaskakująco ograli na wyjeździe mistrza Polski, Asseco Prokom (75:72).
- To zwycięstwo utwierdziło nas w przekonaniu, że jesteśmy naprawdę silnym zespołem, a po ostatnich zmianach w ustawieniu mamy pełne prawo myśleć o pokonaniu kolejnego mocnego rywala, jakim niewątpliwie będzie Trefl - tłumaczy Tony Weeden. Forma Amerykanina w ostatnim czasie przypominała sinusoidę, ale meczem z Asseco rzucający obrońca pokazał, że można na niego liczyć - rzucił 24 punkty i pewnie poprowadził swój zespół do wygranej.
Pasjonująco zatem zapowiada się jego rywalizacja z Przemysław Zamojski, który w drużynie Trefla coraz częściej występuje jako joker z ławki rezerwowych. Nie przeszkadza mu to jednak być trzecim strzelcem (12,6 punktu) drużyny. Podobnie rolę ma Weeden w Anwilu (11).
- Przede wszystkim musimy zdecydowanie poprawić naszą skuteczność z gry. Ostatnio sporo było z tym problemów, co przełożyło się na porażki. Myślę, że w defensywie gramy generalnie dobrze, więc jeśli w tym elemencie nic nie popsujemy, a do tego dołożymy skuteczność, jaką prezentowaliśmy kilka tygodni temu, będziemy mogli liczyć na wygraną w Hali Mistrzów.
Warto wspomnieć, że sopocianie byli w ostatnich latach bardzo niewygodnym rywalem dla włocławian. W poprzednim sezonie w czterech spotkaniach wygrali trzykrotnie, natomiast dwa lata temu na sześć start z aż pięciu wyszli zwycięstwo, wyrzucając Anwil z gry już na etapie ćwierćfinału.
Mecz Anwil Włocławek - Trefl Sopot odbędzie się w niedzielę, 25 listopada br. o godz. 17.30. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi TVP Sport.