Spotkanie w Staples Center od początku prowadzone było pod dyktando drużyny przyjezdnych. Los Angeles Lakers nie należą jednak do drużyn, które łatwo odpuszczają takie pojedynki - szczególnie jeśli świetny mecz notuje ich lider, Kobe Bryant.
Gwiazdor Jeziorowców trafił 12 z 28 oddanych rzutów z gry, a łącznie zanotował aż 40 punktów. Niestety nie przyniosło to zwycięstwa jego zespołowi, a nawet doprowadziło do śmiesznej sytuacji, w której Kobe wraz ze swoimi 40 punktami i 10 zbiórkami, zanotował też 10 strat, a więc mógł pochwalić się niechlubnym triple-double.
Prawda jest jednak taka, że bez niego Lakers nie mieliby nawet najmniejszych szans na powrót, który zanotowali w ostatnich minutach starcia. Przy wyniku po 77 na kilkanaście sekund przed ostatnią syreną, piłka trafiła w ręce George'a Hilla. Obrońca Pacers długo wyczekiwał z rozegraniem ostatniej akcji, czym uśpił broniącego go Metta World Peace'a. W ostatniej chwili wystartował pod kosz z prawej strony, obiegł MWP, a następnie rzucił lay-up omijając próbę bloku Pau Gasola. Piłka szczęśliwie odbiła się od obręczy i znalazła drogę do kosza.
Na zegarze została już tylko 0,1 sekundy. Mike D'Antoni rozpisał zagrywkę na podanie ponad obręcz, jednak jego zawodnicy źle wyegzekwowali założenia i podanie z autu trafiło w ręce jednego z graczy Pacers.
George Hill był najlepszym strzelcem przyjezdnych z 19 punktami, 5 zbiórkami i 5 asystami na koncie. Bardzo wszechstronnie zagrał również David West,
który otarł się o triple-double - 16 oczek, 10 zbiórek i 8 asyst.
Poza Bryantem, dla pokonanych Lakers, niezłe występy odnotowali Dwight Howard i Pau Gasol. Były gwiazdor Orlando Magic skompletował 17 punktów, 8 zbiórek i 4 bloki, natomiast Hiszpan dołożył 10 oczek, 9 zbiórek i 3 asysty.
***
Kevin Love
, który jeszcze do niedawna zmagał się ze złamaniem ręki pokazał, że może już grać na poziomie sprzed urazu. Podkoszowy zanotował niebywałe statystyki i poprowadził swój zespół do zwycięstwa na terenie rywala.
Kevin wywalczył aż 24 zbiórki, w tym tylko trzy w ataku oraz dorzucił do swojego dorobku 23 oczka. Tym samym lider Timberwolves kompletnie ośmieszył drużynę Sacramento Kings, której cała pierwsza piątka zanotowała o 4 zbiórki mniej. Wynik 24 wyrwanych piłek pod koszami, to nowy rekord sezonu. Poprzednim (23) mógł pochwalić się wciąż najlepiej zbierający koszykarz w lidze - Anderson Varejao, z Cleveland Cavaliers.
Spory udział przy wypracowywaniu przewagi dla Wolves mieli też Nikola Peković i Luke Ridnour. Pierwszy z panów zaliczył 16 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty, a drugi dodał od siebie 18 oczek i 5 kluczowych podań.
Dla pokonanych, którzy okazali się słabsi nie tylko w zbiórkach, ale też w asystach, blokach, czy nawet skuteczności z gry, na wyróżnienie zasłużyli sobie DeMarcus Cousins - 20 punktów i 5 zbiórek, a także Tyreke Evans - 20 oczek, 7 zbiórek i 6 asyst.
Philadelphia 76ers - Dallas Mavericks
100:98 (28:31,25:25,22:17,25:25)
76ers: Turner 22, Young 20, Holiday 18
Mavs: Kaman 20, Brand 17, Marion 17
Houston Rockets - Toronto Raptors 117:101 (29:23,32:28,38:28,18:22)
Rockets: Harden 24, Patterson 22, Parsons 18
Raptors: Bargnani 21, Ross 19
Sacramento Kings - Minnesota Timberwolves 89:97 (26:27,19:21,22:27,22:22)
Kings: Cousins 20, Evans 20, Thomas 12
Timberwolves: Love 23 (24 zbiórki), Ridnour 19, Pekovic 16
Los Angeles Lakers - Indiana Pacers 77:79 (21:25,12:15,24:21,20:18)
Lakers: Bryant 40, Howard 17
Pacers: Hill 19, West 16, George 12