NBA: Zła seria Los Angeles Lakers trwa. Trail Blazers obronili Portland

Los Angeles Lakers nie mieli najmniejszych szans w starciu w Madison Square Garden w Nowym Jorku i przegrali z miejscowymi Knicks. To już czwarta porażka z rzędu ekipy z Miasta Aniołów.

New York Knicks bywają w tym sezonie nie do zatrzymania. Na własnej skórze odczuli to Jeziorowcy, którzy przegrali w "Wielkim Jabłku" 116 do 107.

Już w pierwszej kwarcie nowojorczycy rzucili niebywałe 41 punktów, co jest najlepszym wynikiem drużyny w jednej odsłonie w tym sezonie. 22 z tych punktów były zasługą Carmelo Anthony'ego. Miejscowi łatwo utrzymywali ok. 20-punktowe prowadzenie i w całym pojedynku poczuli się zagrożeni tylko w dwóch momentach.

Pierwszy nastąpił w trzeciej kwarcie, kiedy Melo był faulowany pod koszem przez Dwighta Howarda i niefortunnie upadł na lewą nogę. Koszykarz próbował rozchodzić uraz, jednak zmuszony był opuścić parkiet. Po meczu wspominał, że nie doszło do żadnej poważnej kontuzji i było to zwykłe nadwyrężenie lewej kostki. Drugi moment, w którym Knicks znowu mogli przestraszyć się o losy meczu miał miejsce na ok. 5 minut przed końcem starcia, kiedy grający z obolałymi plecami, Kobe Bryant zmniejszył prowadzenie gospodarzy do zaledwie siedmiu oczek.

Rezerwy Knicks zachowały jednak zimną krew, po drugiej stronie parkietu szybko odpowiedział Raymond Felton i Knicks spokojnie dowieźli swoje zwycięstwo.

Przez zaledwie 22 minuty spędzone na parkiecie, Carmelo zanotował 30 oczek. Ostatnim graczem, który w tak krótkim czasie zdołał zdobyć 30 lub więcej punktów był David Robinson w 1995 roku.

- Bardzo chciałem tej wygranej. Właśnie dlatego, że naszymi rywalami byli Lakers. To drużyna, od której zawsze chce się być lepszym - komentował po spotkaniu, Carmelo Anthony.

Poza liderem Knickerbockers nieźle zagrali też J. R. Smith - 18 oczek z ławki rezerwowych oraz Felton - 19 punktów i 8 asyst.

W drużynie pokonanych na wyróżnienie zasłużył oczywiście Kobe Bryant ze swoimi 31 oczkami, 10 zbiórkami i 6 asystami. Metta World Peace zdobył jeszcze 23 punkty, a 20 dorzucił Dwight Howard.

***

Świadkami bardzo wyrównanego pojedynku byli kibice oglądający starcie Portland Trail Blazers z San Antonio Spurs. Ostrogi, będące najlepiej grającą drużyną na wyjazdach w całej NBA, nie zdołały zwyciężyć w stanie Oregon.

Całe spotkanie było wyrównane i praktycznie pewne było, że zakończy się zaciętą końcówką. Nie było co do tego nawet wątpliwości, kiedy Trail Blazers zaliczali swoje najwyższe prowadzenie, czyli 12 punktów.

Spurs odrobili straty i na niecałe dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem, przegrywali jedynie trzema punktami. Wystarczyło wybronić jedną akcję i odpowiedzieć skutecznym atakiem... Niestety, dla przyjezdnych, świetną spotkanie rozgrywał Nicolas Batum, który w odpowiedzi na zmniejszenie straty rywali, trafił trójkę, następnie w obronie zaliczył blok na Tonym Parkerze, a chwilę później, po faulu gości, dwukrotnie umieścił Spaldinga w koszu z linii rzutów wolnych.

- Nie czuję się jeszcze zdrowy w 100%, ale jestem gotowy do gry - wspominał przed meczem Batum, który poprzedni pojedynek swojej drużyny opuścił przez bóle pleców.

Najlepiej dla Trail Blazers zagrał fenomenalny pierwszoroczniak - Damian Lillard. Rozgrywający zaliczył 29 punktów, zebrał 7 piłek i rozdał 6 asyst. LaMarcus Aldridge dodał 22 oczka i 6 zbiórek, a double-double - 12 punktów i 12 zbiórek skompletował J. J. Hickson.

Dla Spurs najwięcej oczek zdobył Tony Parker - 21. Tim Duncan dorzucił 16 punktów, a po 12 z ławki rezerwowych zanotowali Manu Ginobili i Tiago Splitter.[b]

Atlanta Hawks - Charlotte Bobcats[/b]

113:90 (30:19,30:24,31:31,22:16)
Hawks: Harris 20, Smith 18, Johnson 16
Bobcats: Henderson 17, Sessions 16, Walker 13

New York Knicks - Los Angeles Lakers 116:107 (41:27,27:22,25:31,23:27)
Knicks: Anthony 30, Felton 19, Chandler 18
Lakers: Bryant 31, World Peace 23, Howard 20

Portland Trail Blazers - San Antonio Spurs 98:90 (23:21,26:24,27:24,22:21)
Trail Blazers: Lillard 29, Aldridge 22, Hickson 12
Spurs: Parker 21, Duncan 16, Ginobili 12

Źródło artykułu: