Mateusz Ponitka: Trener Adamek nie zmieniał wiele, ale jak widać to wystarczyło

Sensacją zakończyło się zaległe spotkanie TBL, w którym Turów Zgorzelec uległ Asseco Prokomowi Gdynia 80:86. Był to kolejny mecz, gdzie gdynianie musieli radzić sobie bez Kestutisa Kemzury.

Odejście litewskiego szkoleniowca, a także zmiany w ekipie żółto-niebieskich były do przewidzenia. Poza opuszczeniem drużyny przez cenionego coacha z Asseco Prokomem Gdynia pożegnał się także Alex Acker, który okazał się totalnym niewypałem transferowym w Trójmieście. Wielu kibiców, a także działaczy klubu widziało lidera zespołu w doświadczonym Amerykaninie, mimo tego ten kompletnie nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Teraz przed drużyną mistrza kraju walka o obronę tytułu, a to będzie nie łatwe. W zespole czekają jednak na zmiany, które mają pozwolić pozostać na szczycie teamowi dotychczasowego asystenta, czyli Andrzeja Adamka.

- Kiedy Kestutis Kemzura przyszedł na trening i powiedział, że nas opuszcza wszyscy byliśmy bardzo zaskoczeni - mówi Mateusz Ponitka. - Uwierz mi szczerze, że to naprawdę świetny trener, który bardzo bardzo mi pomógł, a do tego dobry człowiek, z którym zawsze dało się porozumieć. Wielka szkoda, że nie ma go już z nami, lecz trener Adamek udowodnił, że potrafi kierować zespołem. Nie zmienił wiele. Można powiedzieć, że przeprowadził kosmetyczne zmiany, jednak to przyniosło skutek - dodaje.

Dla młodego zawodnika mecz z Turowem Zgorzelec nie był do końca udany. W ekipie gości było jednak widać wielką chęć zwycięstwa, która zaowocowała późniejszym tryumfem. Podopieczni Miodraga Rajkovicia wyszli nieskoncentrowani, już od początku tracąc dużą liczbę punktów do swoich rywali. Dla przygranicznych fanów była to duża niespodzianka, gdyż to zgorzelczanie byli faworytem i wydało się, że łatwo poradzą sobie z trapionymi problemami Prokomem.

- Staraliśmy się wykorzystać każdy błąd rywali i jak widać to przyniosło skutek, a punkty pojechały jedenastogodzinną drogą do Gdynii - cieszy się Ponitka. - Naprawdę zależało nam na tym zwycięstwie, mieliśmy sporo do udowodnienia. Pojedynki Prokomu z Turowem zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem i zależało nam na tym, aby teraz było podobnie, a my chcieliśmy udowodnić swoją wartość - dodaje.

A czy można stwierdzić, że zgorzelczanie zlekceważyli swoich rywali? Na pewno porażka Asseco Prokomu Gdynia ze Startem chluby faworyzowanej ekipie nie przyniosła i wydawało się, że mistrz Polski jest w dużym kryzysie, z którego jak najszybciej inne zespoły powinny korzystać. Jak widać jednak pojedynki w Eurolidze dodały podopiecznym Tomasza Adamka sporo cennego doświadczenia i byli oni w stanie udowodnić, że są w dalszym ciągu bardzo groźnym zespołem w Tauron Basket Lidze.

- Byliśmy wszyscy razem bardzo głodni zwycięstwa - dodaje 19-latek. -Wspieraliśmy się i bardzo chcieliśmy to wygrać. Nie ma mowy o tym, aby Turów nas zlekceważył. My zasłużyliśmy sobie na to zwycięstwo - kończy.

Źródło artykułu: