Gospodarze nie pozostawili złudzeń - relacja z meczu AZS Kutno - Polonia Przemyśl

Kompletnym fiaskiem zakończyła się wyprawa podkarpackiego zespołu do Kutna. Po dość jednostronnym widowisku przegrał on 58:79 i do domu wróci w nietęgich minach.

Pierwsze minuty nie zapowiadały takiego rozstrzygnięcia. Przyjezdni prezentowali się całkiem przyzwoicie i należało zaryzykować stwierdzenie, że nawet minimalnie posiadali inicjatywę. Szalał zwłaszcza Tomasz Przewrocki, który wykazywał dużą aktywność i rywale niespecjalnie potrafili go upilnować.

Trend ten uległ zmianie w połowie kwarty. Akademicy zacieśnili obronę, a ponadto o wiele precyzyjniej wypracowywali sobie pozycje rzutowe na półdystansie. Efektem tego boleśnie skarcili rozochoconych przemyślan i uzyskali kilkupunktową przewagę, która jednocześnie świadczyła o tym, iż to dowodzony przez Jakuba Dłuskiego team zamierza sięgnąć po pełną pulę. Zresztą wynik 25:16 mówił sam za siebie.

W drugiej kwarcie odnosiło się wrażenie, że obie strony za chwilę ponownie staną na równym poziomie. Odważne akcje Grzegorza Płocicy, a także kontra wspominanego wcześniej Przewrockiego pozwoliły nieco zniwelować stratę i jednocześnie nastraszyć kutnian.

Niemniej ci ostatni nie pozwolili podopiecznym Mariusza Zamirskiego pójść za ciosem. Mimo pojawiającego się co jakiś czas naporu sumiennie wcielali w życie przedmeczowe założenia i kontrolowali sytuację. Pozytywną kartę zapisał również Krzysztof Jakóbczyk, inteligentnie uciekając spod opieki przeciwnika. Dzięki niemu oraz rozgrywającemu kapitalne zawody Dłuskiemu (20 "oczek" do przerwy!) miejscowi wygrywali 41:32 i bez nerwów mogli chwilę odpocząć.

Nie da się ukryć, że chwilowa pauza tylko bardziej ich pobudziła. Od razu, nie kalkulując zbytnio ruszyli przed siebie, obnażając coraz więcej mankamentów oponenta. "Lonia" wykazywała braki przede wszystkim w kryciu obwodowym. Poszczególni zawodnicy zdecydowanie zbyt często zaskakiwali celnymi strzałami zza łuku, które analizując późniejsze wydarzenia znacznie przyczyniły się do finalnego niepowodzenia.

Ratować sytuację próbował Dariusz Wyka. 21-letni środkowy, mający notabene ekstraklasowe doświadczenie przeprowadził parę szarż, lecz wspierany tylko przez Płocicę nie zdołał wskórać czegoś konkretnego. Faworyci publiczności kontynuowali popis strzelecki, a najbardziej wyróżniającą się grupę uzupełnił Dawid Bręk. Po "trójce" jego autorstwa dystans między oboma teamami wynosił 16 punktów i kwestia zwycięstwa stała się niemal klarowna.

W decydującej batalii podopieczni Jarosława Krysiewicza nie zmarnowali szansy i przypieczętowali triumf. Próbkę umiejętności dał bohater wieczoru, Jakub Dłuski. Jego nazwisko nadsański kolektyw zapamięta z pewnością na długo.

Goście w pewnej chwili zdali sobie sprawę, że nie osiągną zakładanego celu, więc praktycznie walczyli tylko o zachowanie honoru. Ostatecznie polegli i bez wątpienia muszą wyciągnąć wnioski z tego starcia, gdyż błędów namnożyło się zdecydowanie za wiele.

AZS WSGK Polfarmex Kutno - Budimpex-Polonia Przemyśl 79:58 (25:18, 16:14, 20:15, 18:11)

WSGK:
Dłuski 30, Bręk 17, Jakóbczyk 16, Rduch 10, Glabas 4, Szwed 2, Maciejewski 0

Polonia: Przewrocki 16, Płocica 13, Wyka 13, Zabłocki 7, Musijowski 5, Bal 3, Partyka 1, Kolowca 0, Mikołajko 0

Źródło artykułu: