Krzysztof Krajniewski: Weeden zrobił show

Świetna postawa Tony Weedena spowodowała, że Anwil Włocławek przerwał passę kilku zwycięstw Jeziora Tarnobrzeg we własnej hali. Weeden zdobył aż 39 punktów.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Jezioro Tarnobrzeg uchodziło za zespół, który jest niezwykle groźny w ataku. Wielu zawodników dysponuje dobrym rzutem. W potyczce z Anwilem nie zaskoczył właściwie żaden z graczy. - Skuteczność nie była najlepsza. Trener nam powtarzał, że tego meczu atakiem nie wygramy. Wojna rzutowa z Anwilem nam nie wypali. Staraliśmy się grać dobrze w obronie. Niestety Weeden był nie do zatrzymania. Zrobił show. Zdobył 39 punktów. W pierwszej połowie daliśmy mu się otworzyć, poczuł, że jest jego dzień. Nie bał się dzięki temu rzucać. W czwartej kwarcie udało nam się dojść rywali na cztery punkty. wtedy jednak znów graliśmy nieskuteczni. Piłka nawet w czystych pozycjach nie chciała nam wpaść - stwierdził skrzydłowy Jeziora Krzysztof Krajniewski.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Krajniewski po kontuzji nie może się odnaleźć. O ile z Anwilem w defensywie nie zagrał źle, to w ataku już tak dobrze nie było. Widać jeszcze braki przede wszystkim rzutowe. Dodatkowo zawodnik znów nabawił się kontuzji, tym razem niegroźnej. W meczu z Anwilem grał w opatrunku na brodzie, który była zszywana po jednym z treningów. - Starałem się grać jak najlepiej. W obronie dawałem z siebie wszystko. Weeden czasami jednak trafiał z takich pozycji, że ciężko było cokolwiek zrobić. Teraz czeka nas kolejny ciężki bój z Polpharmą. Będziemy musieli to wygrać. Nie oszczędzamy się, trenujemy ciężko, jest walka i mamy nadzieję, że to przyniesie efekt na boisku - dodał.

Młodemu skrzydłowemu brakuje przede wszystkim presji meczowej. Zawodnik zagrał dopiero czwarty mecz po kontuzji i widać, że ręka nie układa się jeszcze tak jak wcześniej. Co prawda jak sam twierdzi, na treningach jest dobrze, to jednak w meczach już nie. Koledzy także niezbyt chętnie do niego odgrywają. - Brakuje chyba mi jeszcze tej pewności w rzutach. Trening to całkiem coś innego. Nie ma tej presji, rzuca się na luzie. W spotkaniach już jest trochę inaczej i jak się nie grało długi czas to brakuje tego. Skoro rzucam i nie mogę trafić to musi być w tym jakaś prawda. Mam nadzieję, że niebawem wrócę do swojej optymalnej dyspozycji rzutowej i pomogę drużynie - kontynuuje.

Już w piątek Jeziorowców czeka ważna potyczka z Polpharmą Starogard Gdański. Z tą właśnie drużyną zespół z Podkarpacia będzie toczył boje o awans do najlepszej ósemki. - Polpharma ma nad nami lekką przewagę. O tą ósemkę będziemy się bić właśnie z tą ekipą i ten najbliższy pojedynek trzeba będzie jednak rozstrzygnąć na naszą korzyść - zakończył Krzysztof Krajniewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×