Defensywna na pewno ulegnie poprawie - rozmowa z Andrejem Urlepem, nowym trenerem Energi Czarnych Słupsk

- Jestem bardzo zadowolony ze sposobu, w jaki zespół podszedł do treningu - mówi w pierwszej rozmowie po podpisaniu kontraktu z Energą Czarnymi Słupsk, trener Andrej Urlep.

Michał Żurawski: Jak to się stało, że trafił pan do Słupska?

Andrej Urlep: Zadzwonił do mnie prezes Twardowski i wytłumaczył mi jaka jest sytuacja. Powiedział czego oczekuje od zespołu w pozostałej części sezonu i po krótkich pertraktacjach doszliśmy do porozumienia.

Jak skonstruowany jest kontrakt? Jest on podpisany jedynie do końca sezonu, czy jest może opcja przedłużenia na kolejny?

- Podpisaliśmy kontrakt do końca tego sezonu bez opcji przedłużenia.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Po raz kolejny w swojej karierze przejmuje pan zespół po kimś i wszyscy liczą, że odmieni pan jego oblicze i uratuje sezon, wcześniej miał pan podobne sytuacje w Kwidzynie, Zgorzelcu czy Koszalinie. Odpowiada panu taka rola?

- Wiadomo, że zawsze lepiej się pracuje i odczuwa się większy komfort, kiedy samemu zbuduje się zespół od podstaw. Wiesz, czego chcesz i jak ma wyglądać twój zespół, więc pod tym kątem szukasz zawodników do drużyny. Jednak nie widzę problemu w przejmowaniu drużyny w takiej sytuacji, jak teraz. Jest jak jest, więc za wszelką cenę trzeba próbować wycisnąć z zespołu wszystko, co się da.

Czy to doświadczenie w takich sytuacjach pomoże panu łatwiej przejść przez proces poznawania zespołu?

- Doświadczenie na pewno jest czynnikiem, który pomaga nie tylko w poznawaniu zespołu, ale w całej pracy. Pracując z różnymi drużynami, współpracując z różnymi ludźmi można się naprawdę wiele nauczyć i wyciągnąć z tego wnioski, które zaprocentują w przyszłości. Duża wiedza, wynikająca z doświadczenia, jest ogromnym atutem, który można potem naprawdę dobrze wykorzystać.

Pod pana okiem wcześnie występowali Valdas Dabkus i Marcin Dutkiewicz. Co pan może powiedzieć o tych zawodnikach?

- Kiedy sprowadzałem Valdasa do Anwilu był to bardzo młody zawodnik, uznawany za jednego z najbardziej obiecujących na Litwie. Było o nim bardzo głośno, a wielu twierdziło, że jest to ogromny talent. Nie udało mu się jednak osiągnąć tego, czego od niego oczekiwano. Jednak ponowne spotkanie z Valdasem pokazało mi, jak bardzo ten zawodnik się zmienił. Przede wszystkim wykazuje on zupełnie inny stosunek do pracy niż jeszcze kilka lat temu. Marcin natomiast nie zmienił się chyba wcale od zeszłego roku, kiedy wspólnie pracowaliśmy. Jest ogromnym profesjonalistą i mam nadzieję, że dzięki mojej pomocy będzie mógł dalej się rozwijać.

Jak będzie wyglądała sytuacja ze sztabem szkoleniowym? Czy zamierza pan ściągnąć do niego jakiegoś swojego człowieka czy wszystko pozostanie w nim tak, jak było do tej pory?

- Wszystko zostaje tak jak jest. Moim zdaniem obecny sztab funkcjonuje naprawdę dobrze, zresztą wydaje mi się, że na jakiekolwiek zmiany jest już za późno.

Czy oglądał pan jakieś spotkanie Energi Czarnych w obecnym sezonie?

- Nie, przyznam się, że nie miałem takiej okazji.

Największym mankamentem w grze drużyny, jaki dało się zauważyć była bardzo słaba defensywa. Pan słynie z tego, że przywiązuje do tego aspektu największą wagę. Czy uważa pan, że ta drużyna jest w stanie osiągnąć poziom w obronie, który będzie pana satysfakcjonował?

- Mogę obiecać, że na pewno obrona naszego zespołu ulegnie znacznej poprawie. Jednak ciężko mi powiedzieć jaki poziom w defensywie możemy faktycznie osiągnąć, ponieważ jestem dopiero po pierwszym treningu i wciąż poznaje tę grupę ludzi.

[b]

Właśnie, tak jak pan wspomniał, odbył pan pierwszy trening z zespołem. Jak ocenia pan jego siłę?[/b]

- Po jednym treningu bardzo ciężko jest mi się wypowiadać o sile czy potencjale tego zespołu. Tak jak mówiłem wcześniej, nie oglądałem żadnego spotkania, dlatego bardzo ciężko jest mi o tym mówić. Nie widziałem także innych zespołów, więc nie wiem, jak na ich tle prezentują się Czarni. Jednak muszę podkreślić, że jestem bardzo zadowolony ze sposobu, w jaki zespół podszedł do treningu. Chłopaki bardzo się starali, ale tak jest chyba zawsze, kiedy pojawia się nowy trener. Klucz do sukcesu jest w tym, by utrzymali oni taką intensywność treningu przez cały czas. Jeżeli to się uda to myślę, że będą z meczu na mecz czynić zauważalne postępy.

W dzień ogłoszenie pana trenerem Energi Czarnych, prezes Twardowski wspomniał, że nie ma raczej, co liczyć na jakieś wzmocnienia. Jednak już kilka godzin później można było usłyszeć, że Czarni mocno interesują się zwolnionym kilka dni temu z Koszalina Michaelem Kueblerem, z którym współpracował pan już, trenując Basket Kwidzyn. Czy faktycznie wyraża pan zainteresowanie tym zawodnikiem?

- Pierwszy raz słyszę o takim zainteresowaniu.

Czyli nie ma zainteresowania Michaelem Kueblerem ze strony Energi Czarnych Słupsk?

- Nie powiedziałem, że nie ma zainteresowania, powiedziałem, że pierwszy raz słyszę o takim zainteresowaniu. Z nikim nie rozmawiałem na ten temat i nic mi na ten temat nie wiadomo.

Czy to, że w zespole nieobecny jest pierwszy rozgrywający Todd Abernethy, który ma kłopoty rodzinne i powróci do zespołu za jakieś dwa tygodni, mocno komplikuje panu plany?

- Niewątpliwie jest to duży problem dla nas. Zostaliśmy tylko z jednym, takim nominalnym rozgrywającym, a mam przecież świadomość tego, że w każdym zespole potrzebnych jest przynajmniej dwóch takich graczy. Z powodu braku Todda, funkcję rozgrywającego z przymusu pełni teraz Roderick Trice. Nie możemy jednak spoglądać na to, kiedy Todd wróci, a jedynie robić swoje i rozwiązać jego nieobecność, w jak najlepszy możliwy sposób.

Do niedzieli pozostało niewiele czasu, a pański debiut przypadnie na bardzo trudny mecz z Treflem Sopot. To bardzo ważne spotkanie w walce o czołową szóstkę, chociaż teraz chyba każde już spotkanie będzie grą o wszystko. Czy zdąży pan odpowiednio przygotować zespół?

- Na pewno mamy za mało czasu, żeby zespół wyglądał tak, jak powinien. Tak jak Pan wspomniał dla nas każdy mecz jest już w zasadzie od wszystko, dlatego nie możemy się niczym usprawiedliwiać. Mam nadzieję, że choć trochę efektów mojej pracy, będzie można zobaczyć już w niedzielę.

Źródło artykułu: