Szczęśliwe zwycięstwo Lakers, Boston na wznoszącej fali! Pierce bohaterem zielonych!

Czwarte zwycięstwo z rzędu zanotowali koszykarze Boston Celtics, ogrywając tym razem Los Angeles Clippers. Bliscy kolejnej porażki na własne życzenie byli natomiast Los Angeles Lakers.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak

Boston Celtics odnieśli już czwarte zwycięstwo z rzędu, grając bez kontuzjowanego Rajona Rondo. Gospodarze z TD Garden dominowali w pierwszej połowie, a w drugiej kwarcie pozwolili rywalom zdobyć zaledwie 10 "oczek".

Po zmianie stron zmobilizowani Clippers, mimo wszystko wrócili do gry. Świetnie spisywał się Eric Bledsoe oraz Jamal Crawford. Rozgrywający rzutem za trzy punkty doprowadził nawet w końcówce spotkania do stanu 101:103. Bohaterem miejscowych został jednak Paul Pierce, który rzutem na 2,5 sekundy przed końcem rozwiał wszelkie wątpliwości i zapewnił swojej drużynie efektowne zwycięstwo.

35-latek zapisał na swoim koncie 22 punkty, 5 zbiórek i 4 asyst, a po 14 "oczek" dorzucili z ławki Leandro Barbosa i Jeff Green. Celtics w całym spotkaniu trafili aż 11 z 18 trójek!

Po 23 punkty dla Clippers zdobyli, wspomniani wyżej Bledose i Crawford. W barwach biało-czerwonej drużyny z Hollywood ponownie zabrakło kontuzjowanego Chrisa Paula. 20 "oczek" i 11 zbiórek zdobył natomiast podkoszowy Blake Griffin. Dla LAC jest to 15. porażka w sezonie.

***

Los Angeles Lakers bardzo dobrze prezentowali się w pierwszej połowie spotkania z Detroit Pistons. Po przerwie jednak czar prysł, a Jeziorowcy o mały włos nie przegrali na własne życzenie kolejnego spotkania. Warto dodać, że trener Mike D'Antoni desygnował do gry zaledwie ośmiu zawodników.

Gospodarze z miasta motoryzacji byli bardzo blisko odniesienia cennego triumfu, ale najpierw pomylił się Andre Drummond, a następnie piłka dosłownie wyleciała z kosza po niefortunnym rzucie Willa Bynuma. Tłoki miały szansę na zwycięstwo dzięki niecelnym rzutom wolnym rywali. Ostatecznie jednak to Lakers cieszyli się ze zwycięstwa 98:97.

W końcówce dwukrotnie z linii pomylili się Earl Clark oraz Steve Nash. Mimo wszystko ten pierwszy niedzielny pojedynek może zaliczyć do udanych. Zawodnik, który zastępuje w pierwszej piątce Dwighta Howarda uzbierał 17 punktów i 10 zbiórek. Odblokował się również Pau Gasol, autor 23 punktów. Kobe Bryanttrafił tym razem zaledwie przeciętne 8 z 20 rzutów, co dało mu w sumie 18 "oczek".

Po stronie miejscowych 20 punktów i 12 zbiórek zapisał na swoim koncie Greg Monroe. Bardzo dobre spotkanie z ławki rozegrał również Will Bynum, który w niespełna 30 minut rozdał 10 asyst i zaaplikował rywalom 18 punktów.

***

Po porażce z Indianą Pacers podnieśli się Miami Heat. Żar tylko w pierwszej połowie miał problemy z dobrze dysponowanymi Dinozaurami. O zwycięstwie mistrzów NBA przesądziła trzecia i czwarta kwarta, w której to przyjezdni z Florydy rozdawali karty.

Niesamowite spotkanie rozegrał LeBron James, który zapisał na swoim koncie 30 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst. Po stronie gospodarzy z Kanady dobrze zaprezentował się natomiast nowy duet DeMar DeRozan - Rudy Gay. Ten pierwszy uzbierał 27 "oczek", a nowy nabytek Raptors zdobył tym razem 29 punktów.

Wyniki:

Boston Celtics - Los Angeles Clippers  106:104 (33:30, 26:10, 33:37, 14:27)
Celtics:
Pierce 22, Barbosa 14, Green 14, Terry 13.
Clippers: Crawford 23, Bledsoe 23, Griffin 20.

Detroit Pistons - Los Angeles Lakers 97:98 (27:32, 24:30, 21:16, 25:20)
Pistons:
Monroe 20, Bynum 18, Singler 11.
Lakers: Gasol 23, Bryant 18, Clark 17.

Toronto Raptors - Miami Heat  85:100 (21:24, 29:20, 17:27, 18:29)
Raptors: Gay 29, DeRozan 27, Lowry 10.
Heat: James 30, Bosh 28, Wade 23.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×