Marcin Gortat pierwszy rzut w piątkowym spotkaniu oddał dopiero w... połowie czwartej kwarty. Wcześniej był niewidoczny i nie dostawał podań od kolegów. Łodzianin w ciągu 26 minut trafił jedną z dwóch prób, co jest najgorszym wynikiem punktowym od początku listopada ubiegłego roku. Polak miał także pięć zbiórek.
W starciu z Grzmotem Słońca zaprezentowały dwie twarze. W pierwszej połowie grały skutecznie i dzielnie stawiały czoła bardziej utytułowanemu rywalowi. W pewnym momencie było nawet 48:46 dla gości, lecz po przerwie sytuacja diametralnie się zmieniła.
Thunder zanotowali serię 21:0 w trzeciej kwarcie i zapewnili sobie zwycięstwo. Przewaga w tym fragmencie była tak duża, że w ostatniej odsłonie ani na chwilę na parkiecie nie pojawili się liderzy OKC (Durant, Westbrook, Perkins).
Ostatecznie Oklahoma wygrała drugą połowę różnicą 26 punktów, a Kevin Durant z 21 oczkami okazał się najskuteczniejszym graczem gospodarzy. 25 punktów uzbierał dla Słońc Michael Beasley.
- To dla nas lekcja, z której musimy wyciągnąć wnioski. Graliśmy przeciwko finalistom NBA - powiedział Lindsey Hunter, szkoleniowiec Suns.
Suns z bilansem 17-34 zajmują ostatnie, 15. miejsce w Konferencji Zachodniej. Już w niedzielę okazja do rewanżu, bowiem Thunder zawitają do US Airways Center.
Oklahoma City Thunder - Phoenix Suns 127:96 (33:27, 22:23, 36:20, 36:26)
(K. Durant 21, T. Sefolosha 18, R. Westbrook 17 - M. Beasley 25, G. Dragic 19, J. O'Neal 12)