Po świetnej pierwszej połowie w wykonaniu Los Angeles Clippers, gospodarze z Madison Square Garden przyspieszyli grę i byli bliscy wyrównaniu stanu rywalizacji. W tamtym okresie niesamowicie prezentował się Carmelo Anthony, który tylko w trzeciej kwarcie uzbierał 18 "oczek".
Lider Knicks w decydującej odsłonie został jednak bardzo dobrze przypilnowany przez doświadczonego Granat Hilla, co ograniczyło jego poczynania i przekreśliło szansę gospodarzy na korzystny wynik. W końcówce niedzielnego pojedynku uaktywnił się Chris Paul, który kilkoma efektywnymi wjazdami pod kosz wyprowadził swój zespół na bezpieczną przewagę 97:86.
Rozgrywający Clippers w całym spotkaniu zapisał na swoim koncie 25 punktów (10/17 z gry), 6 zbiórek i 7 asyst! Warto odnotować jeszcze, że CP spędził na parkiecie zaledwie 30 minut. Z ławki wspomógł go Jamal Crawford, autor 27 "oczek" oraz Blake Griffin (17 punktów, 12 zbiórek), który również może być zadowolony ze swojego występu.
Dla miejscowych 42 punkty zdobył Carmelo Anthony, ale ponownie nie mógł liczyć na skuteczne wsparcie kolegów z drużyny. Poziom utrzymał tylko Raymond Felton, zdobywca 20 "oczek" i 5 asyst.
Los Angeles Clippers odnieśli tym samym 36. zwycięstwo w sezonie, a Knicks polegli po raz siedemnasty.
New York Knicks - Los Angeles Clippers 88:102 (17:22, 27:30, 26:19, 18:31)
Knicks: Anthony 42, Felton 20, Stoudemire 9.
Clippers: Crawford 27, Paul 25, Griffin 17.