Heat na fali, blamaż Clippers

Dziewiąte zwycięstwo z rzędu zanotowali Miami Heat. Bliski skompletowania kolejnego w swojej karierze triple-double był natomiast LeBron James.

Chicago Bulls nie powtórzyli wyczynu z czwartego stycznia, kiedy to udało im się minimalnie ograć mistrzów NBA. Byki tym razem nie miały zbyt wiele do powiedzenia, a równorzędną walkę toczyły tylko w pierwszej kwarcie.

Dobra gra w obronie Heat i fatalny dzień strzelecki Bulls sprawiły, że drużyna z Illinois w całym spotkaniu zdobyła zaledwie 67 punktów. - Każdy krzyczał i komunikował się w obronie. Uwielbiam to - mówił po meczu zadowolony ze swoich podopiecznych Erik Spoelstra.

W ciągu czwartkowego pojedynku, Byki trafiły zaledwie 28 na 75 oddanych rzutów (37 procent) i straciły aż 26 piłek! Najlepszym strzelcem miejscowych z United Center okazał się Nate Robinson, który skompletował 14 "oczek". 12 punktów i 11 zbiórek uzbierał natomiast Carlos Boozer.

Po stronie zwycięzców po raz kolejny zabłysnął LeBron James. Lider Miami Heat zapisał na swoim koncie 26 punktów, 12 zbiórek i 7 asyst, trafiając 11 z 15 rzutów. 17 "oczek" dorzucił jeszcze Dwyane Wade. Dla drużyny z Florydy jest to już dziewiąte zwycięstwo z rzędu, a 38. w całym sezonie zasadniczym.

***

Bez mrożącej krew w żyłach końcówki i dramaturgii, zakończyło się również drugie czwartkowe spotkanie. San Antonio Spurs zrewanżowali się Clippers za dwie wcześniejsze porażki w sezonie, triumfując piąty raz z rzędu.

Przyjezdni z Teksasu wynik pojedynku na swoją korzyść rozstrzygnęli już w trzeciej kwarcie, po której prowadzili bardzo wysoko - 92:64. Co ciekawe, LAC w całym spotkaniu nie objęli prowadzenia nawet na sekundę. Niesamowite zawody rozegrał Tony Parker, który zaaplikował rywalom 31 punktów.

W szeregach miejscowych zawiedli tak naprawdę wszyscy. Ciekawą statystyką może pochwalić się tylko dwójka: Blake Griffin i Matt Barnes . Podkoszowy uzbierał bowiem nie najgorsze 17 punktów i 8 zbiórek, a dawny zawodnik Los Angeles Lakers zdobył z ławki 18 "oczek".

***

Wyniki:

Chicago Bulls - Miami Heat 67:86 (22:22, 13:23, 19:20, 13:21)
Bulls: Robinson 14, Boozer 12, Noah 11.
Heat: James 26, Wade 17, Bosh 12, Allen 11.

Los Angeles Clippers - San Antonio Spurs 90:116 (21:34, 22:24, 21:34, 26:24)
Clippers: Barnes 18 Griffin 17, Crawford 15.
Spurs: Parker 31, Green 15, Ginobili 10, Splitter 10.

Komentarze (10)
avatar
Konrad
24.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
czemu sie jaracie ta borazka Bulls - ludzie - Byki graja bez D.Rose -goscia ktory w kazdym meczu rzuca po 25-30pkt. ciekawe gdzie byloby Miami bez LBJ, OKC bez KD czy też LAL bez Kobiego - licz Czytaj całość
avatar
DamianCKM
22.02.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Chicago tyleee strat, aż boli.Cóż gratulacje Miami...
San Antonio to jak dla mnie taka "nudna, szara drużyna". W RS mało się o nich mówi, Pop poustawiał tam wszystkich jak żołnierzy i tylko każ
Czytaj całość
avatar
padre21
22.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dzieki SPURS za maly(duzy) prezent urodzinowy!:D 
avatar
lipa_ml
22.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Te tytuły piszą jacyś niekumaci ludzie ? Przegrana Clipers z Spurs to blamaż ? Blamaż to jak by przegrali z nisko notowaną drużyna a Spurs od dawna są potęgą w NBA. Do tego warto zauważyć że na Czytaj całość
avatar
Barman_
22.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To się nazywa monster dunk ;) http://sportowybar.pl/2685/