Marcin Gortat w trakcie piątkowego spotkania spędził na parkiecie niewiele ponad 20 minut. W tym czasie trafił tylko jeden rzut z gry na sześć oddanych i zebrał dwie piłki. Pozostali podkoszowi Suns spisywali się jednak na miarę oczekiwań i uzupełnili lukę po słabszej dyspozycji naszego centra.
Drużyna z Phoenix przez cały pojedynek kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku. Miejscowi z US Airways Center wygrali trzy pierwsze kwarty, a w decydującej odsłonie zachowali zimną krew i bez większych problemów dowieźli cenne zwycięstwo do końcowego gwizdka.
Najwięcej trójek w karierze (4) zaaplikował rywalom Marcus Morris. Teoretycznie, ten słabszy z braci, spisał się tym razem lepiej od Markieffa, zdobywając łącznie 16 punktów i 5 zbiórek z ławki. Za kolejnego ojca sukcesu Suns można uznać przede wszystkim Gorana Dragica i Wesleya Johnsona. Rozgrywający uzbierał 19 punktów i rozdał 6 asyst, a obwodowy zapisał na swoim koncie 15 "oczek".
Po stronie przegranych bardzo dobrze spisywał się Al Horford, ale zdecydowanie zabrakło punktów Josha Smitha. Najgorętsze nazwisko przed zakończeniem trade deadline i najpoważniejszy kandydat do zmiany klubu, trafił tym razem zaledwie 2 z 11 rzutów, co dało mu w sumie przeciętne 5 punktów i 10 zbiórek.
Słońca przerwały tym samym zwycięską passę Hawks i kontynuują swoją. Jastrzębie w tym momencie mogą pochwalić się bilansem 33-24, a drużyna z Phoenix 21-39.
Phoenix Suns - Atlanta Hawks 92:87 (21:19, 23:20, 28:22, 20:26)
Suns:
Dragic 19, Morris 16, Johnson 15, O'Neal 12.
Hawks: Horford 20, Korver 17, Harris 12, Tolliver 11.