Głowy do góry - rozmowa z Erin Phillips, koszykarką Wisły Can Pack Kraków

W miniony weekend Wisła nie sprostała w finale ViaSMS.pl Cup ekipie CCC Polkowice i musiała zadowolić się 2. miejscem. W końcówce jednak za sprawą Erin Phillips krakowianki nieco postraszyły rywalki.

Adam Popek
Adam Popek

Adam Popek: Rezultat spotkania finałowego z pewnością nie może was zadowalać, niemniej wobec fatalnego początku warto docenić ambicję, jaką się wykazałyście zwłaszcza w drugiej połowie, bo dzięki temu niespodziewanie widowisko zyskało pod względem emocji.

Erin Phillips: Nigdy nie wolno się poddawać! W każdym meczu należy wierzyć i maksymalnie wykorzystywać swoje umiejętności. My w sobotę weryfikowałyśmy własne możliwości na tle aktualnie najsilniejszego krajowego rywala – CCC Polkowice, także zadanie było trudne.

Pierwsze minuty znacznie wpłynęły na całokształt.

- Taka kwarta w ogóle nie powinna się przydarzyć, ale zauważmy to co działo się później. Mówiłam już dziewczynom, że wbrew wynikowi udowodniłyśmy, iż razem jesteśmy mocne, więc głowy do góry.

Po zmianie stron chyba zobaczyłyście wreszcie, że potraficie spokojnie rywalizować na najwyższym poziomie.

- Tak. Pozostaje zatem utrzymać bojowe nastawienie. Musimy bez wyjątku udźwignąć ciężar odpowiedzialności i zażegnać momenty, gdy szwankuje koncentracja. Starcie trwa przecież czterdzieści minut. Jednak teraz mimo wszystko nabrałyśmy przekonania, że polkowiczanki wcale nie są zupełnie poza zasięgiem.
Erin Phillips poderwała krakowski zespół do walki, lecz nie zdążyła przechylić szali zwycięstwa Erin Phillips poderwała krakowski zespół do walki, lecz nie zdążyła przechylić szali zwycięstwa
Ty szczególnie w końcówce wiele dałaś drużynie. Rzutami za trzy prawie całkowicie zniwelowałaś stratę dzielącą oba zespoły.

- Tak, tylko szkoda, że ta jedna "trójka" z rogu nie wpadła…

Było bardzo blisko. Piłka zatańczyła na obręczy.

- Taka jest koszykówka. Czasem się przegrywa. Ważne żeby niepowodzenie przekuć w sukces.

Nie da się ukryć, że owe fragmenty kosztowały cię dużo siły.

- Normalna rzecz (śmiech). Taka już jestem, zawsze próbuję wskórać więcej . W nadchodzących dniach fakt faktem trochę odpoczniemy, więc cały team zwolni nieco tempo, a potem pojedziemy do Gorzowa, by kontynuować zmagania w fazie play off polskiej ekstraklasy.

Jedno zwycięstwo wystarczy, by znaleźć się w półfinale.

- Dokładnie. Dlatego chcemy wygrać i skupić myśli przy dalszym etapie.

Jak znam życie przegrana z "Pomarańczowymi" w takich okolicznościach podziała motywująco.

- Dokładnie. Poczułyśmy się nieco pewniej i niech to będzie fundament pod decydujące kroki w tym sezonie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×