Adam Łapeta miał nie zagrać w barwach Anwilu Włocławek, a Damian Kulig - w zespole PGE Turowa Zgorzelec, więc braki kadrowe obu zespołów wyrównywały się przed meczem 2. kolejki fazy szóstek. Kiedy po sześciu minutach pierwszej kwarty 26-letni środkowy drużyny gości pojawił się na placu gry, stało się jasne, że po kontuzji nie ma już śladu.
Polak ostatecznie spędził na parkiecie prawie dziewięć minut i w tym czasie zdobył cztery punkty, miał także dwie zbiórki, więc dał solidną zmianę Ivanowi Zigeranoviciowi. PGE Turów pokonał Anwil 73:63.
- Mieliśmy zrobiony bardzo dobry scouting przed tym meczem. Byliśmy pod wielkim wrażeniem tego, jak Anwil rozprawił się ze Stelmetem w Zielonej Górze i wiedzieliśmy, że jeśli chcemy uniknąć podobnej sytuacji to musimy zatrzymać przede wszystkim kontry naszego rywala. Jeśli Anwilowi pozwoli się szybko przechodzić z obrony do ataku, to wówczas jest bardzo groźny - tłumaczy Damian Kulig.
Środkowy zgorzeleckiego zespołu jest zdania, że jego zespół zagrał bardzo dobre spotkanie w ataku, zwłaszcza w drugiej połowie. - W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze tylko w pierwszej kwarcie. Później coś się zacięło, na szczęście po zmianie znowu otworzyliśmy się, przede wszystkim w rzutach z dystansu. Parę trójek wpadło i to było kluczowe - komentuje Kulig.
Aż siedem z 10 rzutów dystansowych trafili koszykrze PGE Turowa po przerwie. Cztery celne trójki zaaplikował rywalom Ivan Opacak. - To nieistotne kto trafia. Najważniejsze, że w tych ciasnych szóstkach wygraliśmy mecz, bo na koniec będzie liczyło się każde małe zwycięstwo - kończy Kulig.
Damian Kulig: Bardzo dobry scouting
Przed meczem z Anwilem Damian Kulig opuścił trzy z czterech spotkań, więc spodziewano się, że w Hali Mistrzów nie zagra. 26-latek pojawił się jednak w Hali Mistrzów i pomógł swojej drużynie.
Źródło artykułu: