Christopher Long: Sami stworzyliśmy sobie problem

Spory zawód sprawili koszykarze Jeziora Tarnobrzeg swoim kibicom. Porażka na własnym parkiecie z Rosą Radom znacznie komplikuje sytuację podopiecznych Dariusza Szczubiała.

Gracze Jezioro Tarnobrzeg przyzwyczaili, że na własnym parkiecie są bardzo groźną drużyną. Ostatnie dwie porażki poniesione przed własną publicznością z pewnością są dla Jeziorowców dużym rozczarowaniem. - Nie zagraliśmy dobrze w obronie. Mogliśmy w tym elemencie pokazać dużo więcej. Niestety Rosa robiła co chciała w ataku, momentami nie mieliśmy na nich zupełnie pomysłu. Mieli też sporo szczęścia w takich momentach, w których mogliśmy wyrównać. Zasłużyli na ten sukces. My sobie stworzyliśmy przez tą porażkę dość ciężką sytuację - przyznaje Christopher Long.

Rozgrywający Jeziora lubi grać z Rosą Radom. Wszystkie trzy pojedynki z radomianami były w jego wykonaniu bardzo dobre. - Nie potrafię tego wytłumaczyć, czemu akurat z nimi mam te najlepsze mecze. W ataku grałem dobrze, trafiałem swoje rzuty i tu dałem dużo drużynie. Muszę poprawić obronę. Mam nadzieję, że ustabilizuję swoją formę do końca sezonu. Zespół potrzebuje mojej dobrej gry.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Amerykanin przyznaje, że dwie porażki przed własną publicznością są dla jego drużyny sporym problemem. Teraz przed drużyną Dariusza Szczubiała seria meczów wyjazdowych. Dwa najbliższe pokażą, czy Jezioro będzie w stanie powalczyć o awans do play off. - Graliśmy z dobrze dysponowanymi ostatnio drużynami, to nie były łatwe mecze. Nie będę jednak ukrywał, że zawiedliśmy. Mamy mniej szans na wygranie, ale wciąż je mamy. Na szczęście Koszalin też przegrał. Jeden punkt to żadna różnica. Boli trochę, że nie wykorzystaliśmy potknięć rywala. Mecze z Kotwicą i w Koszalinie są dla nas kluczowe - mówi Long.

- Lubię grać z Rosą - wyznaje Christopher Long
- Lubię grać z Rosą - wyznaje Christopher Long

Do tej pory Jeziorowcy na wyjazdach nie zachwycali. By zachować szanse na awans do ósemki tarnobrzeżanie muszą zacząć lepiej grać na obcych halach. - Kluczem jest obrona. Musimy powstrzymywać lepiej rywali, nie można dać im tyle swobody. W grudniu przegraliśmy w Kołobrzegu na własne życzenie. Odskoczyli nam, ale wróciliśmy do gry. Pod koniec jednak zapłaciliśmy za tę pogoń. Teraz musi być inaczej. Nie możemy im pozwolić zagrać z taką skutecznością jak wtedy. Póki co o spotkaniu z AZS-em nie myślimy.

Wysocy Jeziora mieli w meczu z Rosą problemy z faulami. Goście potrafili to wykorzystać. W najważniejszych momentach zbierali ważne piłki w ataku i spokojnie ponawiali swoje akcje. - Tak, to jest zawsze problem. Daniel Wall miał też dziś ciężko, zagrał mimo to bardzo dobrze. Trzeba po prostu bardziej uważać i lepiej się ustawiać, bo dziś większość z tych przewinień złapaliśmy na własne życzenie. Wystarczy, że jeden zawodnik się spóźni i zostaje się ratować faulem - kończy zawodnik Jeziora.

Źródło artykułu: