Wikana Start uniknął rywalizacji o utrzymanie dzięki zwycięstwu nad Polskim Cukrem SIDEn Toruń na finiszu sezonu zasadniczego. Odprawienie z kwitkiem wyżej notowanego przeciwnika jest warte podkreślenia tym bardziej, że powiodło się bez dwóch ważnych postaci - Sebastiana Szymańskiego i Marcela Wilczka. - Chłopakom należą się bardzo duże gratulacje. Po ośmiu minutach straciliśmy Marcela i musieliśmy grać bez jednego z naszych trzech liderów. Ci, którzy weszli poradzili sobie z zadaniem, jakie mieliśmy do wykonania - cieszy się Dominik Derwisz.
Strzałem w dziesiątkę okazała się decyzja o obniżeniu cen biletów do złotówki. Hala MOSiR im. Zdzisława Niedzieli pękała w szwach, z tej promocji skorzystało sporo rodzin z małymi dziećmi. Żywiołowy doping pomógł gospodarzom, którzy po spotkaniu dziękowali kibicom. - Na pewno gra się bardzo fajnie. Wiem, że to jest niemożliwe ze względów bezpieczeństwa i pojemności tej hali, ale kiedy w latach 90-tych graliśmy w ekstraklasie, to ludzie siedzieli na schodach i stali dookoła na koronie - wspomina trener.
Tuż po niedzielnym meczu, nie znając jeszcze wyników innych spotkań, szkoleniowiec przyznał, że chciałby zagrać z MKS Dąbrowa Górnicza. W kolejnej fazie rozgrywek Wikanie Startowi będzie jednak niezwykle trudno o sprawienie niespodzianki, ponieważ zmierzy się z WKS Śląskiem Wrocław.