Los Angeles Lakers mają nóż na gardle. Na dzień dzisiejszy zajmują dopiero 9. miejsce w Konferencji Zachodniej i są poza play-offami. Do samego końca sezonu zasadniczego będą ścigać się z Utah Jazz o miejsce dające prawo gry w następnej fazie. Aby Jeziorowcom się to udało, ich trener, Mike D'Antoni, chce wykorzystać do maksimum siły Kobego Bryanta.
- Jesteśmy w tym momencie bardzo ograniczeni i gramy wąskim składem. Normalnie takie coś nie miałoby miejsca, jednak sami postawiliśmy się w ciężkiej sytuacji. Kobe jest naszym najlepszym rozwiązaniem na wygrywanie meczów - stwierdził szkoleniowiec L.A. Lakers.
W ostatnich czterech spotkaniach swojego zespołu, Bryant spędził na parkiecie aż 185 ze 192 minut. Jest to wynik nieco ekstremalny dla 34-letniego zawodnika, który zmaga się na dodatek z kontuzją stopy. - Jeśli mówi mi on, że czuje się dobrze i nic mu nie doskwiera, muszę wziąć jego słowa na serio. Jeśli natomiast mówi, że jest zmęczony, lecz mimo to chce grać, to sytuacja wówczas jest nieco inna. Ponoć czuje się on jednak świetnie - dodał D'Antoni.
Czołowy strzelec Lakers przyznał, że spędza tak dużo minut na boisku z kilku powodów. Po pierwsze, ma bolesnego siniaka na swojej prawej stopie, który zaczyna mu doskwierać podczas odpoczynku w czasie meczu. Najważniejszą przyczyną jest jednak desperacka pogoń za miejscem dającym udział w fazie play-off.