1 
Jak ważny dla Amerykanów jest decydujący mecz w NCAA niech świadczy fakt, że nawet NBA w ten dzień nie gra żadnych meczów, a w hali w Atlancie na żywo to wydarzenie obserwowało 74.326 osób.
Lepiej spotkanie finałowe rozpoczęli gracze Michigan Wolverines, którzy za sprawą Trey'a Burke prowadzili 5:0. Następnie gra się wyrównała, a na parkiecie trwała zacięta walka o każdy kosz. Jednak już po pięciu minutach dał znać o sobie rezerwowy Spike Albrecht (do tej pory średnio 1,8 punktów na mecz) trafiając trzy trójki w odstępie trzech minut co dało siedem oczek przewagi (20:13). Wydawało się, że Louisville Cardinals nie będzie w stanie zbliżyć się do rywali przed przerwą, jednak Rick Pitino wyciągnął również asa z rękawa, Luke Hancocka. Dzięki jego punktom (cztery wolne + cztery celne rzuty za 6,32 w 120 sekund) koledzy Kevina Ware zanotowali serię 14:3 pod koniec połowy, czym zmniejszyli starty do jednego oczka po 20 minutach gry.
Druga odsłona zaczęła się od punktów raz z jednej, raz z drugiej strony. Na trójkę i dwójkę Wayne'a Blacksheara odpowiedzieli Burke i Glenn Robinson III z daleka oraz Mitch McGary spod kosza (46:42). Gdy wydawało się, że Michigan kontrolują przebieg boiskowych wydarzeń nastąpił zryw Louisville (10:1 w 210 sekund) za sprawą Chane'a Behanana, który dał sygnał do ataku (pięć oczek). Jak się później okazało był to decydujący fragment spotkania, bowiem Cardinals nie dali już sobie odebrać wygranej. Bardzo mądrze grą kierował Peyton Siva, popisując się skutecznymi penetracjami jak i asystami do kolegów.
Wynik:
Michigan - Louisville 76:82 (38:37)
Michigan: Burke 24 (3x3), Albrecht 17 (4x3), Robinson III 12, Hardaway Jr. 12, McGary 6 (6 zbiórek), Stauskas 3, Morgan 2, LeVert 0, Horford 0.
Louisville: Hancock 22 (5x3), Siva 18 (6 zbiórek, 5 asyst, 4 przechwyty), Behanan 15 (13 zbiórek), Smith 9, Dieng 8 (8 zbiórek, 6 asyst, 3 bloki), Blackshear 8, Harrell 2, Van Treese 0, Henderson 0.
