Polski środkowy w pierwszych spotkaniach sezonu 2012/2013 był zawodnikiem pierwszej piątki, a przy tym spisywał się znakomicie. Robert Tomaszek walczył, zbierał, zdobywał punkty i był na boisku wyraźnym liderem mentalnym Czarnych Panter. W układance trenera Mariusa Linartasa 31-latek był tak ważnym elementem, że nikt nie wyobrażał sobie zespołu bez "Psycho".
Jego sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu, odkąd trenerem słupszczan został Andrej Urlep. U słoweńskiego szkoleniowca Tomaszek najwięcej zagrał przez 16 minut w przegranym spotkaniu ze Stelmetem Zielona Góra. Z każdym kolejnym spotkaniem liczba jego szans na pokazanie swych umiejętności była coraz mniejsza, a podczas ostatniej ligowej potyczki z Anwilem Włocławek wcale nie pojawił się na parkiecie.
Przed spotkaniem w Słupsku z Asseco Prokomem Gdynia trener Urlep został zapytany o to, czy Robert Tomaszek już wcale nie będzie wychodził na parkiet: - Jeszcze zobaczymy - odpowiedział dość lakonicznie Słoweniec. Następnie padło pytanie, czy w takim razie środkowy opuści słupski zespół: - Za szybko, by na ten temat coś mówić - zakończył Urlep.
Sytuację byłego zawodnika m.in. Turowa Zgorzelec pogorszył jeszcze fakt, że Energa Czarni pozyskali Bryana Davisa, który wraz z Yemim Gadri-Nicholsonem ma stanowić o sile podkoszowej. Po ostatnim spotkaniu trener Czarnych stwierdził, że jest zadowolony ze swojej 10-osobowej rotacji. Nie wymienił wówczas Tomaszka oraz wychowanka słupskiego klubu Szymona Długosza. Taka sytuacja musi być bardzo rozczarowująca dla niesamowicie ambitnego zawodnika.
Robert Tomaszek jest znany ze swojej waleczności, przez co często miewa problemy z faulami. Podobnie jest za kadencji Andreja Urlepa. Jednak czy to przez dużą liczbę przewinień "Psycho" wypadł aż poza meczową rotację? Wydaje się, że nie, a problemów trzeba się doszukiwać gdzieś głębiej. Być może środkowy podpadł podczas treningów trenerowi Urlepowi, bo ciężko uwierzyć, że solidny zawodnik z polskim paszportem nie mieści się w rotacji meczowej Energi Czarnych.