Oba zespoły przystąpiły do sobotniego meczu poważnie osłabione. AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań pierwszy raz od niepamiętnych czasów musiała sobie radzić bez swojego rozgrywającego i koszmaru Astorii - Pawła Hybiaka. To jednak w bydgoskiej ekipie były większe bóle głowy, bo zespół drążyła plaga kontuzji. - W tym tygodniu mieliśmy śmieszne treningi, bo nie mieliśmy pełnej obsady - żali się trener Jarosław Zawadka. Ostatecznie większość jego graczy zacisnęła zęby i wybiegła na plac gry. Zabrakło "tylko" i "aż" Mateusza Bierwagena, a Asta mocno odczuła brak swojego najlepszego strzelca.
Pierwsza kwarta trzeciego meczu w fazie play-out była niezwykle wyrównana. Na tablicy wyników co chwilę można było ujrzeć remis. Politechnika miała nieco problemów z rozgrywaniem akcji, choć młody Mateusz Rutkowski dawał z siebie wszystko i bardzo się starał. Goście ostatecznie wygrali pierwszą odsłonę 19:17 dzięki rzutowi w ostatniej sekundzie w wykonaniu aktywnego od początku spotkania Filipa Małgorzaciaka.
W drugich dziesięciu minutach problemy gospodarzy przybrały na sile i wydawało się, że zespół przyjezdnych jest na dobrej drodze, by przejąć kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Akademicy grali nerwowo, mieli dużo strat, a bydgoszczanie wyszli na prowadzenie 28:19. Przerwa na żądanie Waldemara Mendla obudziła jednak AZS i na parkiet wróciła już inna drużyna. Kluczowa okazała się zmiana na pozycji rozgrywającego, gdzie za Rutkowskiego pojawił się doświadczony Tomasz Baszak.
- Mateusz jest studentem I- roku, nigdy nie grał na takim etapie, o taką stawkę i to dla niego cenne doświadczenie. On jest przyszłością Politechniki. Minuty, które zagrał zaprocentują później - chwalił podopiecznego trener Mendel.
Faktem jest jednak, że postawą Baszaka można było się zachwycać dużo bardziej. Koszykarz, który w Bydgoszczy rozegrał kiepskie spotkania, w sobotę harował jak wół na nietypowej dla siebie pozycji. To on doprowadził do remisu i wyprowadził Politechnikę na prowadzenie po drugiej kwarcie (37:34), którego Akademicy po zmianie stron oddawać nie zamierzali.
W trzeciej odsłonie Astoria długo siedziała AZS-owi na ogonie i nie dawała za wygraną, głównie za sprawą Sebastiana Laydycha. Być może przybysze znad Brdy wyszliby nawet w tym fragmencie spotkania na prowadzenie, gdyby nie kiepska skuteczność z linii rzutów wolnych. Gospodarze już po pięciu minutach mieli pięć przewinień zespołowych, jednak nie zostali za to ukarani. W końcówce trzeciej partii Paweł Stankiewicz i Piotr Gacek wyprowadzili dwie efektowne kontry (55:48) i bezradny opiekun gości musiał prosić o przerwę. Do finałowej części spotkania AZS przystępował właśnie z siedmiopunktową przewagą (57:50).
W niej Astoria w pewnym momencie stanęła, a gospodarze szaleli na parkiecie. Nie do zatrzymania był najskuteczniejszy na placu gry Adam Metelski, którego kapitalnymi podaniami obsługiwał Michał Szydłowski. Tempa nie zwalniał również Baszak. Gdy poznaniacy przesądzili już losy meczu (73:58), ostatnie trzy minuty przebiegały już w bardziej wyrównanym rytmie. Spotkanie efektownym wsadem zakończył Stankiewicz i Politechnika stanie w niedzielę przed szansą utrzymania się w I-lidze.
- Wiedzieliśmy, że bez Pawła Hybiaka będzie ciężko, ale to wyzwoliło w nas dodatkowe pokłady energii. Udowodniliśmy, że jesteśmy kolektywem i że na każdego można liczyć - podsumował uradowany "Stanek".
AZS Politechnika BIG-PLUS Poznań - Franz Astoria Bydgoszcz 77:66 (17:19, 20:15, 20:16, 20:16)
AZS: Metelski 28, Baszak 12, Gacek 11, Szydłowski 11, Stankiewicz 10, Gierwazik 5, Sobkowiak 2, Rostalski 0, Rutkowski 0, Ulchurski 0, Kowalewski 0.
Astoria: Małgorzaciak 17, Szyttenholm 12, Fraś 10, Laydych 8, Lewandowski 6, Robak 6, Barszczyk 5, Szafranek 2, Obarek 0, Andryańczyk 0, Rąpalski 0.
Stan rywalizacji: 2-1 dla AZS Politechniki
Czwarty mecz: niedziela, 14.04.2013 godzina 20:00, hala UAM na Morasku ulica Zagajnikowa 9 w Poznaniu. Wstęp wolny.
Zapowiedź dwumeczu AZS Politechnika - Astoria znajdziesz TUTAJ.