3 
Valerija Musina ma zdecydowanie największą ochotę na złote medale dla CCC Polkowice. Rosjanka w sobotę pociągnęła zespół do pierwszego triumfu, a w niedzielę do drugiego. Szalona rzucająca wywalczyła 23 punkty będąc najskuteczniejszą zawodniczką całego meczu.
Tym razem krakowianki przespały drugą kwartę meczu, po której musiały odrabiać straty pokaźnych rozmiarów. Na początku trzeciej kwarty gospodynie prowadziły już 42:24. Krakowianki zanotowały jednak serię 14:2 i "wróciły" do gry. Na tym jednak ich walka się zakończyła, a Pomarańczowe odparły ten napór i wygrały całe spotkanie różnicą aż 21 "oczek"!
Obok Musiny największe słowa uznania w drużynie CCC otrzymała Nneka Ogwumike, która w swoich rubrykach statystycznych zapisała double-double 20 punktów i 13 zbiórek.
Polkowiczanki zdominowały walkę na tablicach, gdzie triumfowały 45:32.
W krakowskiej drużynie słabo spisała się Tina Charles, która wykorzystała zaledwie 3 z 15 rzutów z gry. Artur Golański, trener Białej Gwiazdy, nie miał też wiele pożytku z Erin Phillips, która już na początku meczu miała na swoim koncie cztery przewinienia... W całym meczu Australijka na parkiecie przebywała zaledwie 3 minuty.
Na nic wciąż aktualnym mistrzyniom Polski zdało się przebudzenie Anke DeMondt, która wywalczyła 13 punktów.
W obecnym sezonie team spod Wawelu nie zdołał jeszcze ani razu pokonać polkowiczanek, które triumfowały już pięciokrotnie - cztery razy w Ford Germaz Ekstraklasie i raz w finale Pucharu Polski.
Kolejne mecze finałowej serii odbędą się w niedzielę i poniedziałek w Krakowie.
CCC Polkowice - Wisła Can Pack Kraków 73:52 (17:14, 20:8, 14:18, 22:12)
CCC:
Valeriya Musina 23, Nneka Ogwumike 20 (13 zb), Belinda Snell 9, Sharnee Zoll 6, Magdalena Leciejewska 6 (11 zb), Laia Palau 5, Agnieszka Majewska 2, Magdalena Skorek 2.
Wisła Can Pack: Justyna Żurowska 16, Anke DeMondt 13, Tina Charles 6, Cristina Ouvina 5, Dora Horti 4, Paulina Pawlak 3, Daria Mieloszyńska-Zwolak 3, Katarzyna Krężel 2.
stan rywalizacji: 2:0 dla CCC Polkowice, rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw
