Byki nie dały rady na Florydzie - Heat nadal w gazie

64 zwycięstwa na swoim koncie mają już koszykarze Miami Heat w tym sezonie. W niedzielę z łatwością pokonali Chicago Bulls 105:93.

W tym artykule dowiesz się o:

Koszykarze Miami Heat udowodnili, że znajdują się w mistrzowskiej formie. Od samego początku narzucili swoje tempo gry, na które Chicago Bulls nie potrafiło znaleźć odpowiedzi. Już w połowie pierwszej kwarty gospodarze prowadzili dziesięcioma punktami.

Gra Heat nieco siadła w drugiej odsłonie, co wykorzystali goście z Chicago. Świetną partię rozgrywał rezerwowy Nate Robinson, który zdobył w samej pierwszej połowie zdobył 12 punktów. Do przerwy Byki zredukowały straty do dwóch punktów.

Po przerwie Heat znów wyszli na boisko z wielką energią i szybko zbudowali bezpieczną przewagę, która utrzymali do końca spotkania.

Najwięcej punktów dla gospodarzy uzyskał LeBron James - 24, dołożył do tego 7 zbiórek oraz 6 asyst. Dwyane Wade dodał 24 punkty, a Mario Chalmers oraz Chris Andersen zdobyli po 15 "oczek". Po stronie Bulls najwięcej punktów uzyskał Luol Deng - 20. Niezły występ zanotował Carlos Boozer, który oprócz 16 punktów, dołożył także 20 zbiórek.

Miami Heat - Chicago Bulls 105:93 (30:22, 26:32, 30:23, 19:16)

Źródło artykułu: