Ekipa Trefla Sopot stanęła pod ścianą, po tym jak przegrała spotkanie numer trzy w serii z AZS Koszalin. Akademicy wykazali się wielkim hartem ducha, ponieważ odrobili w trzeciej kwarcie dwanaście punktów przewagi. Pokazali wielkie zaangażowanie, ambicję, a przede wszystkim byli skoncentrowani do ostatniego gwizdka sędziego, czego zabrakło po stronie ekipy Mariusza Niedbalskiego.
Co ciekawe, nawet sam szkoleniowiec Trefla Sopot nie wie, co stało się z jego ekipą w końcówce spotkania. - Zupełnie nie rozumiem tego, co stało się w końcówce. W naszych szeregach było wiele nieporozumień - twierdził opiekun wicelidera tabeli po rundzie zasadniczej.
W obozie sopockim po spotkaniu można było dostrzec wielką złość, a zarazem rozczarowanie faktem, że te play-offy nie idą w takim rytmie, jak pierwotnie zakładano. Od razu po meczu koszykarze spotkali się ze sobą w wąskim gronie, tak aby przedyskutować wszystkie problemy bieżące. Atmosfera w zespole nieco się oczyściła. Na efekty trzeba będzie jednak poczekać do niedzieli.
W czwartym spotkaniu w serii z Koszalinem na pewno wystąpi Marcin Stefański, który wraca po kontuzji łąkotki. Pierwotnie "Stefan" miał do zespołu powrócić na półfinały, ale gracz "pali się" do tego, żeby wspomóc kolegów w starciu z Akademikami. Skrzydłowy Trefla będzie starał się "uprzykrzyć" życie Pawłowi Leończykowi. Nie da się ukryć, że sopocianom brakuje nieco tej energii z ławki, którą zawsze wnosi Marcin Stefański.
Bądź co bądź sopocianie kompletnie nie przypominają zespołu z sezonu zasadniczego, który ogrywał jednego rywala za drugim. Grę Trefla można było przyrównać do dobrze pracującej maszyny, która w tych najważniejszych momentach jak na razie nie zawodziła. Tak chociażby było.. niecałe trzy miesiące temu w Koszalinie, kiedy to Trefl zgarnął Puchar Polski. Wówczas sopocianie udowodnili, że potrafią grać pod presją. Teraz jednak "żółto-czarni" tego nie pokazują, co odbija się na wynikach.
Sopocianie liczą, że powtórzą wyczyn z poprzedniego sezonu, kiedy to w ćwierćfinale przegrywali ze Śląskiem Wrocław 1:2. Wówczas także stali pod ścianą, ale wygrali zarówno mecze numer cztery, jak i pięć i awansowali do półfinału. Czy ten scenariusz powtórzy się także w tym sezonie?
- Jest to powtórka rozrywki z poprzedniego sezonu, kiedy to Trefl Sopot rywalizował ze Śląskiem Wrocław. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, przegrywamy 1:2. Musimy zrobić wszystko, żeby wrócić do gry i wygrać w niedzielę - stwierdził Mariusz Niedbalski.
Początek czwartego starcia o godzinie 18:00 w Koszalinie.