Knicks po pierwszym awansie do półfinału konferencji od 13 lat w końcu odnieśli zwycięstwo. Tym razem nie dali zaskoczyć się defensywie i fizycznej grze Pacers, katując gości swoją największą bronią - ofensywą. Na przełomie trzeciej i czwartej kwarty gospodarze zanotowali serię 36:4(!), która pozwoliła Knicks wyrównać stan rywalizacji na 1:1.
- Przez cały mecz graliśmy zdyscyplinowaną koszykówkę. Tak właśnie powinniśmy prezentować się kiedy gramy o najwyższą stawkę - powiedział Carmelo Anthony, który po raz pierwszy od kilku spotkań osiągnął 50 proc. skuteczność w rzutach z gry (13/26) kończąc mecz z 32 punktami.
Dobrze spisali się także pozostali gracze z pierwszej piątki Knicks - 15 oczek dołożył Iman Shumpert a oczko mniej zapisał na swoim koncie Raymond Felton. Ten pierwszy był autorem niesamowitego wsadu w pierwszej połowie.
Goście jeszcze w połowie trzeciej kwarcie prowadzili 64:62, lecz później ich gra wyglądała już bardzo źle. Podopieczni Franka Vogela popełnili aż 21 strat a w ostatniej kwarcie zdobyli ledwo 13 oczek. Najlepsze wrażenie pozostawił po sobie Paul George, autor 20 punktów.
Co ciekawe, było to najwyższe zwycięstwo Knicks w play off od 1992 roku.
Mecz numer trzy w sobotę w Indianapolis.
New York Knicks - Indiana Pacers 105:79 (29:20, 18:22, 25:24, 33:13)
(C. Anthony 32, I. Shumpert 15, R. Felton 14 - P. George 20, D. West 13, G. Hill 12)
Stan rywalizacji: 1:1
***
Kevin Durant był o krok od triple-double (36 pkt, 11 zb, 9 as), lecz w końcówce nie potrafił znaleźć drogi do kosza i nie został bohaterem jak w pierwszym meczu. Na takie miano zasługuje jednak Mike Conley, który połowę ze swoich 26 punktów zdobył w kluczowej czwartej kwarcie. Leworęczny rozgrywający Niedźwiadków w końcówce trafił ważną trójkę, dzięki czemu goście nie pozwolili już sobie odebrać wygranej. Conley miał także 10 zbiórek i dziewięć asyst.
Spotkanie w Oklahomie było niezwykle wyrównane - żadna drużyna nie osiągnęła większej przewagi niż siedem punktów. Goście wyciągnęli jednak wnioski z pierwszego, przegranego meczu. Zdobyli aż 48 punktów z pomalowanego, przy 30 gospodarzy, mieli zdecydowanie więcej punktów drugiej szansy i tych zdobywanych z kontrataków.
Zach Randolph dołożył 15 punktów i osiem zbiórek dla Grizz, z kolei Tony Allen miał 12 punktów i pięć przechwytów.
Mecz numer trzy w sobotę w Memphis.
Oklahoma City Thunder - Memphis Grizzlies 93:99 (21:23, 30:31, 23:15, 19:30)
(K. Durant 36, D. Fisher 19, S. Ibaka 11 - M. Conley 26, M. Gasol 24, Z. Randolph 15)
Stan rywalizacji: 1:1