J.R. Smith: Całą winę biorę na siebie

New York Knicks grają w półfinale Konferencji Wschodniej dużo poniżej oczekiwań. Zawodzą przede wszystkim w ofensywie, gdyż zdobywają bardzo mało punktów. Problem z tym ma zwłaszcza J.R. Smith.

Maciej Szeniawski
Maciej Szeniawski

Drużyna z Nowego Jorku prezentuje przeciwko Indiana Pacers słabą koszykówkę. Podstawowym problemem Knicks jest niska skuteczność, z jaką trafiają oni z gry. Do niedawna było to w ich przypadku raczej rzadkością. Teraz jednak coś się popsuło i piłka po rzutach zawodników grających na co dzień w hali Madison Square Garden rzadko wpada do kosza. - Biorę na siebie winę za całą dotychczasową serię. Zaczęło się to tak naprawdę już od mojego zawieszenia w czwartym meczu z Bostonem. Od tamtej bory nie jestem sobą. Nie gram swojej koszykówki. Zawodzę zarówno moich kolegów, jak i trenerów - przyznał rzucający obrońca, J.R. Smith.

Najlepszy rezerwowy sezonu zasadniczego ostatnimi czasy rzeczywiście nie może mieć powodów do zadowolenia. W czterech pojedynkach serii z Pacers trafił łącznie tylko 18 z 64 rzutów z gry (28% skuteczności). - To nie do zaakceptowania. Muszę być bardziej efektywny - stwierdził 27-letni zawodnik.

Postawą Smitha rozczarowany jest trener Knicks, który po swoim podopiecznym spodziewał się w najważniejszym momencie sezonu lepszej postawy. - Potrzebujemy, by zdobywał dla nas więcej punktów - powiedział Mike Woodson.

Zarówno sam Smith, jak i cała drużyna z Nowego Jorku mają mało czasu, by odmienić coś w swej grze. Następne spotkanie rozegrają bowiem już w czwartek. Jeśli je przegrają, to będą mogli udać się już na wakacje.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×