Stelmetowi Zielona Góra brakuje już tylko dwóch zwycięstw do zdobycia upragnionego mistrzostwa Polski. Zielonogórzanie spisują się w tych finałach znakomicie. Jednym z zawodników, który w znacznym stopniu się do tego przyczynia jest Quinton Hosley. Amerykanin udowodnił, że "drzemie" w nim ogromny potencjał.
We wtorek zdobył 22 punkty (8/14 z gry), dodał także 10 zbiórek, co w efekcie dało mu double-double. Amerykanin kapitalnie pracował szczególnie w defensywie, gdzie uprzykrzał życie Ivanowi Opacakowi, jak i Russellowi Robinsonowi. Jeden i drugi nie potrafili sobie poradzić z presją Hosley'a. Prawdę mówiąc, dawno nie było tak dobrego obrońcy na parkietach Tauron Basket Ligi, który stanowiłby "mur" nie do przebicia.
Rodowity noworojczyk z niesamowitą agresją przystąpił do tych dwóch pierwszych spotkań. Jego temperament muszą tonować koledzy z drużyny, trener Mihailo Uvalin. Sędziowie ukarali nawet Amerykanina przewinieniem technicznym.
Nie da się ukryć, że wszyscy w Zielonej Górze na takiego Hosley'a czekali od początku sezonu. Amerykanin sam przyznawał ostatnio na naszych łamach, że play offy to właśnie jego czas. - Dla mnie play offy są czymś wyjątkowym. To jest ten szczególny okres w sezonie, kiedy musisz pokazać swoją siłę - mówił Hosley.
Dodatkowym wsparciem dla Amerykanina jest jego ojciec na trybunach, który oklaskuje zagrania syna. Na razie ma wielkie powody do zadowolenia, ponieważ Quinton Hosley gra na miarę MVP tych finałów.
Grał jak nygus w sezonie ale teraz to co on pokazuje to normalnie poezja!:)))
Niewątpliwie MVP finałów:)