Napsuliśmy sporo krwi Stelmetowi - rozmowa z Michałem Nowakowskim, graczem Energi Czarnych Słupsk

- Żałuję tego, że nie udało nam się wygrać nic więcej z drużyną. Szkoda, że trafiliśmy akurat na Stelmet właśnie w ćwierćfinale - twierdzi Michał Nowakowski z Energi Czarnych Słupsk.

Karol Wasiek: 48-procentowa skuteczność z dystansu podczas całego sezonu robi wrażenia.

Michał Nowakowski: Zgadza się. Po prostu wpadało (śmiech). Jestem bardzo zadowolony z tego wyniku. To była moja główna broń, ale koszykówka nie opiera się tylko i wyłącznie na rzutach z dystansu. Muszę ulepszać te inne umiejętności dostania się do kosza niż tylko rzut z półdystansu i dystansu.

Obserwując wasze mecze można było zauważyć, że lubisz sobie uciec na obwód. Potwierdzasz?

- To prawda. To jest miejsce, w którym czuję się naprawdę komfortowo. Uciekałem, ponieważ często piłka wpadała do kosza (śmiech).

Twoją mocną stroną jest to, że jesteś dosyć uniwersalnym zawodnikiem.

- Nie jestem graczem, który ma 210 cm i może grać tylko pod koszem. Mam 200 cm i mogę teoretycznie występować pod koszami, jak i dystansie. Cieszę się z tej uniwersalności, ponieważ mogę zagrać tyłem do kosza z niższym, jak i wyższym zawodnikiem. To jest bez wątpienia mój atut i będę z tego korzystał.

Powrót na pozycję numer trzy jest możliwy?

- Ostatni raz występowałem na tej pozycji, kiedy grałem w II lidze u Mladena Starcevicia. Grało mi się dobrze, ale od tamtego momentu cały czas byłem "pchany" na czwórkę. Myślę, że grałoby mi się całkiem nieźle, ale to nie ode mnie zależy.

Michał Nowakowski bardzo żałuje porażki ze Stelmetem
Michał Nowakowski bardzo żałuje porażki ze Stelmetem

Jak to było z tymi trenerami w Słupsku? U Linartasa mało grałeś, a u Urlepa znacznie częściej.

- Za trenera Linartasa szukałem swoich "pięciu" minut w rotacji. Przyszedł trener Urlep i dał mi te moje "pięć" minut. Wydaję mi się, że wykorzystałem je w pełni. Grałem tak, jak potrafiłem najlepiej. Czy mogłem grać lepiej? Może... Żałuję tego, że nie udało nam się wygrać nic więcej z drużyną. Szkoda, że nie osiągnęliśmy medalu - mówię o brązowym, bo o złotym byłoby ciężko, ponieważ trudno było pokonać Stelmet. Szkoda, że trafiliśmy na Stelmet właśnie w ćwierćfinale.

Ale walczyliście jak równy z równym z tym Stelmetem w ćwierćfinale.

- Jesteśmy usprawiedliwieni, że przegraliśmy z mistrzem Polski, ale ja czuję ten niedosyt. Długo nie mogłem pozbierać się po tej porażce 2:3 ze Stelmetem. Wydaję mi się, że Stelmet włączył po prostu "piąty bieg" w ostatnim meczu i nie dał nam żadnych szans. Ten poziom był nie do osiągnięcia.

Można powiedzieć, że to wy napsuliście najwięcej krwi Stelmetowi.

- To prawda. Z tego jestem troszkę zadowolony, że udało się nam wyrwać dwa mecze, ale zabrakło nam tej "kropki nad i".

Co robisz w przerwie między sezonami? Nad czym pracujesz?

- Chcę się odbudować fizycznie, bo w tym roku tego mi brakowało. Są już pierwsze progresy tej pracy, bo przytyłem już pięć kilogramów. Mam nadzieję, że utrzymam tę wagę do rozpoczęcia sezonu i będę dużo lepszym zawodnikiem niż poprzednio.

Źródło artykułu: