Szwedki, jeden z najambitniej grających zespołów turnieju mimo słabego startu, kiedy to Celine Dumerc nieco przytemperowała jego zapędy pokazał, iż nie czuje zbędnego respektu przed lepszymi od siebie i potrafi również w takich okolicznościach wcielać w życie poczynione plany taktyczne.
Tradycyjnie kapitalną robotę wykonywała Frida Eldebrink, notując 17 "oczek" już w pierwszej połowie. Jej siostra, Elina, aż kipiała energią i odpowiadała za rozdzielanie piłek pomiędzy koleżanki. Obie sprawiły, że po dwudziestu minutach team minimalnie prowadził 39:38, co widzowie odbierali okazując lekkie zaskoczenie. Oczekiwano bowiem, iż miejscowe łatwiej wypracują sobie przewagę i docelowo zdominują oponenta.
Nawet zmiana stron niewiele zmieniła w ogólnym scenariuszu. Wynik oscylował wokół remisu, a podopieczne Larsa Johanssona wciąż wierzyły, iż to one zdołają zwyciężyć. Opór przez nie stawiany był godny podziwu. Każde zagranie Francji spotykało się z ripostą! Mało kto wówczas potrafił przewidzieć komu przypadnie triumf.
Dopiero trzy fantastyczne rzuty Dumerc przesądziły o sukcesie gospodyń. 30-latka odważnie wzięła na swoje barki odpowiedzialność i wywołała prawdziwą euforię pośród kibiców. Teraz jej drużynie pozostaje chwilę odpocząć, a następnie szykować się do starcia 1/2 finału, gdzie czeka Turcja.
Francja - Szwecja 87:83 (21:22, 17:17, 26:24, 23:20)
Francja: Dumerc 16, Lawson 14, Skrela 13, Yacoubou 11, Ndongue 7, Gruda 7, Lardy 5, Miyem 4, Gomis 4, Ayayi 3, Tchatchouang 3.
Szwecja: F. Eldebrink 21, E. Eldebrink 17, Key 15, Barthold 8, Halvarsson 7, Egnell 6, Andersson 4, Yderstrom 3, Aili 2.