To co dzieje się w tym momencie w Massachusetts ciężko opisać słowami. Kilka dni temu fani zielonych "Koniczynek" musieli pożegnać się z Dociem Riversem, a następnie pomachać na do widzenia również dwóm wcześniejszym filarom swojej ulubionej drużyny. Po odejściu Paula Pierce'a, Kevina Garnetta i Jasona Terry'ego wielu myślało, że już nic ich tego lata nie zaskoczy, a jednak...
Mało kto spodziewał się, że Boston Celtics w następnym sezonie poprowadzi zaledwie 36-letni trener. Brad Stevens to nowe nazwisko w świecie NBA. Kojarzyć go mogą fani NCAA, bo właśnie tam nowy coach drużyny z TD Garden święcił swoje największe sukcesy. Stevens w historii uczelnianej koszykówki zapisał się bardzo szybko - wygrywając między innymi najwięcej spotkań, w trakcie sześcioletniej kariery trenerskiej.
- Brad i ja mamy wiele takich samych wartości. Chociaż jest młody, widzę go jako wielkiego przewódce, który poprowadzi swój nowy zespół z nienagannym charakterem i solidną etyką pracy. Jego drużyny zawsze wykonują dobrą pracę po obu stronach parkietu - optymistycznie wypowiadał się na temat nowego szkoleniowca Celtics Danny Ainge, generalny menadżer klubu z Massachusetts.
Czy Brad Stevens uniesie na swoich barkach ciężar prowadzenie zawodowej drużyny w najlepszej lidze świata? Na pewno jest w stanie rozwinąć potrencjał młodych koszykarzy, ale czy odnajdzie również wspólny język z tymi starszymi, bardziej obytymi i doświadczonymi?