Polki bardzo słabo rozpoczęły inauguracyjne spotkanie. Po pierwszych dziesięciu minutach gry Szwedki prowadziły już 23:6. - Bardzo źle to wyglądało. Przede wszystkim pierwsza kwarta, która ustawiła mecz - powiedział po spotkaniu Adam Ziemiński, trener uniwersjadowej kadry.
Szwedki teoretycznie niczym nie zaskoczyły. Okazały się po prostu silniejsze i skuteczniejsze. - Wiedzieliśmy, że one będą grały bardzo mocno, agresywnie i to się potwierdziło. My tego nie ustaliśmy. Zrobiliśmy masę strat, nie potrafiliśmy dobrze ustawić się do ataku pozycyjnego pod naciskiem rywalek - komentował szkoleniowiec biało-czerwonych.
Polki w drugiej połowie zaczęły zmniejszać straty, ale to było jednak za późno. Do przerwy biało-czerwone przegrywały 21:45. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż wciąż popełniały łatwe straty. - Zeszliśmy nawet na 13 punktów różnicy. Grając lepiej to można było jeszcze myśleć o złapaniu gry na styk. Niestety dalej nie potrafiliśmy się ustrzec błędów - stwierdził Adam Ziemiński.
Szwedki wygrały grę na tablicach, popełniały mało błędów, a w rubryce "punkty po stratach" pokonały biało-czerwone 35:5. - To świadczy o tym, jak one wykorzystywały nasze straty - podkreślił trener Polek. - Na pewno potrafimy lepiej grać - dodał.
We wtorek reprezentacja Polski zmierzy się z gospodyniami turnieju, a więc Rosją. - Rosja budzi respekt. Wynik, gra i same warunki fizyczne. Trzeba jednak podjąć walkę i zobaczymy jak to będzie wyglądać. Mam nadzieję, że też trochę zejdą nerwy z dziewczyn, bo większość z nich to są debiutantki na takiej imprezie i być może we wtorek nieco swobodniej zagramy - zakończył Adam Ziemiński.
Polska - Szwecja 48:69 (6:23, 15:22, 15:7, 12:17)
Polska: Agata Szczepanik 10, Roksana Schmidt 7, Martyna Stelmach 6, Joanna Markiewicz 6, Milena Krzyżaniak 4, Agnieszka Śnieżek 4, Barbara Skowronek 3, Ramona Casimiro 2, Claudia Trębicka 2, Claudia Sosnowska 2, Marta Mańkowska 2, Monika Bieniek 0.
Najwięcej dla Szwecji: Binta Drammeh 28.
