Karol Wasiek: Byłeś jednym z trenerów podczas Marcin Gortat Camp. Jak do tego doszło?
Piotr Trepka: Z racji tego, że mam wakacje to pomagałem przy campach przy kolejnej edycji. Nie jest to mój debiut w roli trenera. Starałem się bawić z dzieciakami, coś im przekazać.
Widziałem, że bardzo aktywnie podszedłeś do swojej pracy. Starałeś się sporo wiedzy przekazać tym dzieciom.
-
Na pewno. Jeżeli już tu jestem to fajnie byłoby, gdyby te dzieci coś z tych spotkań wyniosły. Staraliśmy przekazać się takie podstawowe ćwiczenia z koszykarskiego rzemiosła, ale gdy spojrzy się na pracę w przeszłości, to te właśnie elementy są lekceważone i później to wychodzi. Chciałem pokazać to dzieciom, że te podstawy są najważniejsze. W tych malutkich rzeczach jest ta różnica, która czyni potem wielkiego gracza.
Miałeś też możliwość współpracy z trenerem Nealem Meyerem, który od 16 lat przebywa w lidze NBA.
- To prawda. Trener Meyer na klinice pokazywał największe podstawy, co bardzo mnie zdziwiło. To były totalne podstawy koszykówki. Ja myślałem, że ta klinika będzie zupełnie czymś innym. Wyobrażałem sobie, że będą bardziej profesjonalne zagrania, jakieś tricki, jak tu oszukać przeciwnika, jak zrobić przewagę. Ćwiczyliśmy same podstawy, a jak widzieliśmy, sprawiało to wiele problemów i trzeba to trenować.
To trochę niepokojące, ponieważ na tej klinice były dzieci w przedziale od 14 do 17 lat.
- Dla mnie jest to bardzo dziwne. 17-latkowie powinni być zawodnikami ogranymi. Myślę, że jest to pole do manewru dla lepszej selekcji dla zawodników i zawodniczek.
Jacyś zawodnicy bądź zawodniczki zabłysnęli umiejętnościami?
- Powiem szczerze, że największe talenty, które mi się rzuciły w oczy to dwie dziewczynki, które były naprawdę młodziutkie. Zwróciły moją uwagę. Jak na taki wiek to prezentowały się super i sam jestem ciekaw, jak zaprezentują się za dziesięć lat. Ciekaw jestem, jak rozwiną się ich talenty.
Odbiegając od tematu to może w ciągu tych dziesięciu lat w końcu w Łodzi powstanie klub na poziomie ekstraklasy.
- Miejmy nadzieję, że to stanie się zdecydowanie szybciej. Życzę, żeby to stało się jak najszybciej. W Łodzi potrzebna jest wielka koszykówka i tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Na nasze mecze przychodzili kibice. Pamiętny mecz z Anwilem Włocławek, na którym było aż 9,5 tysięcy osób.
Wówczas zaczęliście z wysokiego "C", ale później z dnia na dzień było coraz gorzej...
- Później problemy finansowe sprawiły, że nasza drużyna praktycznie się rozpadła. O sportowe cele było bardzo trudno. Życzę, żeby jak najszybciej odbudowano tę koszykówkę w Łodzi.
Co teraz koszykarsko dzieje się w Łodzi?
- Na chwilę obecną młodzież gra w 3. lidze i myślę, że chcą utrzymać się na tym poziomie. Może to się zmieni, gdy powstanie jakaś hala na terenach ŁKS-u. Tam ma powstać hala na 2-3 tysiące widzów. To ciekawe, ponieważ kilka największych talentów koszykarskich pochodzi właśnie z Łodzi. Myślę, że ten potencjał cały czas w tym mieście jest, ale musi powrócić seniorska koszykówka. To z kolei uzależnione jest od finansów. Bez tego nigdzie się koszykówki nie stworzy.