Horror w Starogardzie (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Olbrzymich emocji w pierwszym spotkaniu nowego sezonu PLK swoim kibicom dostarczyli koszykarze Polpharmy Starogard Gdański, którzy ostatecznie po dogrywce pokonali ekipę SPEC Polonii Warszawa 95:85. Kluczem do zwycięstwa okazała się żelazna obrona oraz szybka gra w ataku. Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobył Michael Hicks - 26, zaś dla gości Kevin Johnson - 18.

Początek pierwszej odsłony należał do gospodarzy. Ekipa Polonii była bowiem bardzo nieskuteczna w ataku, co wykorzystali Eric Coleman oraz Wojciech Żurawski. Na parkiecie dominowała obrona. Pierwsze punkty dla przyjezdnych zdobył Michael Ansley. Po chwili do remisu doprowadził Przemysław Frasunkiewicz. Dzięki skutecznemu rzutowi osobistemu Tommy'ego Adamsa na pierwsze prowadzenie w tym pojedynku wyszli gracze Wojciecha Kamińskiego - 5:6. W miarę upływu czasu inicjatywę na parkiecie przejmowali zawodnicy Czarnych Koszul. Na niespełna 3 minuty przed końcem pierwszej odsłony Polonia miała 2 oczka przewagi - 10:12. Niezwykle wyrównana była końcówka inauguracyjnej partii - obie drużyny ponownie miały duże problemy z umieszczeniem piłki w koszu. Ostatecznie po 10 minutach gry było 14:16 dla przyjezdnych.

Świetnie w drugą kwartę weszli zawodnicy z Warszawy, a w szczególności Greg Harrington. To on bowiem w przeciągu niespełna 2 minut dwukrotnie trafił za 2, w efekcie czego przewaga Polonii wzrosła do 6 punktów. Na parkiecie widoczny był brak Courtney'a Eldridge'a. Rolę pierwszego rozgrywającego pełnił Nejc Glavas, który jednak nie radził sobie z Amerykaninem.

Czas był lekarstwem dla gospodarzy - Polpharma radziła sobie w ataku coraz lepiej i ze stanu 19:23 w bardzo szybkim tempie doprowadziła do wyniku 27:23. Duża w tym zasługa zawodników podkoszowych - Żurawskiego oraz Colemana. Zabójczą bronią były przechwyty i szybkie kontry - na to bowiem nie mieli sposobu warszawiacy. Kilkuminutową indolencję Polonii zakończył rzutem z półdystansu Hubert Radke. Kiedy wydawało się, że przyjezdni złapali wiatr w żagle, ponownie do zmasowanej ofensywy przystąpili podopieczni Mariusza Karola. Dzięki dwom celnym "trójkom" Mujo Tuljkovicia Polpharma prowadziła 35:31. Wówczas o czas poprosił szkoleniowiec Polonii - W. Kamiński, ale nie przyniosło to zamierzonych efektów. Kociewskie Diabły nadal dyktowały swój styl gry - niesamowicie szybkie ataki były zabójczą bronią. Po pierwszej połowie było 40:33 dla rozpędzonych gospodarzy.

Po przerwie obie ekipy miały problem ze skuteczną grą. W miarę upływu czasu celowniki się poprawiały, w szczególności graczy Polpharmy. Zawodnicy Karola nadal utrzymywali bezpieczną przewagę. Jednak później do ataku ruszyli koszykarze stołecznego teamu. Wyróżniającą się postacią był Kevin Johnson. Polonia grała coraz odważniej i miało to swoje odzwierciedlenie w postaci topniejącej przewagi SKS. Z każdą minutą warszawiacy zbliżali się do swojego przeciwnika, aż w końcu to Czarne Koszule wyszły na prowadzenie na niespełna minutę przed końcem trzeciej partii - 54:55. W ostatnich sekundach doszło do wymiany ciosów, w której minimalnie lepsi okazali się podopieczni Kamińskiego - 56:59.

Z trzypunktowym deficytem ostatnią odsłonę rozpoczynali Farmaceuci. Jednak goście byli tak dobrze dysponowani w tej części spotkania, że zaczęli odskakiwać. W połowie IV kwarty doszło do małego zamieszania - przestała bowiem działać tablica świetlna. W efekcie czas musiał być mierzony stoperami. Po wznowieniu gry żadna z ekip nie mogła przejąć inicjatywy. Do prawdziwego horroru doszło w ostatnich minutach tej partii. Oba zespoły mogły bowiem przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale rzuty wolne tego dnia były egzekwowane bardzo nieskutecznie. Polpharma zdołała doprowadzić do remisu po 71 i zarazem do dogrywki.

W doliczonym czasie zdecydowanie dominowali koszykarze Mariusza Karola. Goście bardzo szybko łapali kolejne faule. Warto dodać, że rolę rozgrywającego musiał pełnić 19-letni Kamil Łączyński, gdyż Harrington musiał zejść z parkietu za faule. Młody playmaker Czarnych Koszul nieźle prezentował się w ofensywie, gdzie wykorzystywał swoją szybkość, ale zdecydowanie gorzej wyglądało to w obronie. W dogrywce bardzo dobrze spisywał się Paweł Kowalczuk. Kociewskie Diabły dzięki odporności psychicznej oraz doświadczeniu wygrały z Polonią 95:85.

Polpharma Starogard Gdański - SPEC Polonia Warszawa 95:85 (14:16, 26:17, 16:26, 15:12, dogr. 24:14)

Polpharma: Michael Hicks 26, Mujo Tuljkovic 15, Wojciech Żurawski 13, Eric Coleman 10, Jacek Sulowski 9, Courtney Eldridge 7, Paweł Kowalczuk 7, Jacek Jarecki 4, Nejc Glavas 4.

Polonia: Kevin Johnson 18, Greg Harrington 16, Kamil Łączyński 11, Przemysław Frasunkiewicz 10, Hubert Radke 9, Mariusz Bacik 9, Tommy Adams 8, Michael Ansley 4, Michał Przybylski 0.

Źródło artykułu: